BIULETYN NR 51 I/2015 EGZEMPLARZ BEZPŁATNY
NR ISSN 1644-1923
Biuletyn
Informacyjny „OKO” to bezpłatny kwartalnik informujący o działalności ludzi
niewidomych i słabo widzących na terenie województwa kujawsko–pomorskiego
Redakcja Renata Olszewska, Janina Śledzikowska, Dominika
Tomaszewska-Szatten
e-mail:
biuletynoko@tlen.pl
Kolegium
Redakcyjne ks. Piotr Buczkowski, Jadwiga Henselek,
Magdalena Turek
Korekta Ludmiła
Mokańska
Wydawca Polski Związek Niewidomych, Okręg Kujawsko-Pomorski
Al.
Powstańców Wlkp. 33, 85-090 Bydgoszcz, tel. 52 341 32 81
Drukarnia ul. Konwiktorska 9, 00-216
Warszawa
Wersja dźwiękowa realizacja akustyczna - Jerzy Olszewski
czyta
- Ludmiła Mokańska
Redakcja nie zwraca materiałów
niezamówionych, zastrzega sobie prawo do skrótów, adiustacji i redagowania
nadesłanych tekstów. Wszystkie materiały publikowane w kwartalniku „OKO” mogą
być przedrukowywane wyłącznie za zgodą redakcji. Redakcja nie ponosi
odpowiedzialności za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń.
Wydanie
Biuletynu Informacyjnego „OKO” jest dofinansowane ze środków PFRON w ramach 13
konkursu.
Tak niedawno
była Wigilia, potem Rok Nowy zapukał i
znów prędzej i prędzej w tę szarość naszą codzienną, by znów świętować
Wielkanoc wiosennie, dyngusowo... Ślemy Czytelnikom 51. numer „Oka” naszego
gazetowego. Będzie spotkanie z księdzem Piotrem Buczkowskim w 25 rocznicę Jego
kapłańskich święceń, materiał pani pedagog o niepełnosprawnym dziecku w
rodzinie, jego rodzeństwie i o wzajemnych relacjach. Kolega Piotr chce nas
zabrać w daleką kolejową podróż z przewodnikiem. Zapraszamy też do bydgoskiego
Teatru Polskiego na Fausta Goethego z udziałem aktorów niewidomych.
Zabieg ów sceniczno-obsadowy w zamyśle twórczym reżysera miał stworzyć
wyjątkowy metafizyczny obszar „niezgłębionej głębi”.
Ależ
zrobiło nam się artystycznie i duchowo... A tu mamy rok 2015 – rok wyborczy
nieustanny. Wybory, wybory - prezydenckie, parlamentarne... i w kołach naszych
związkowych. Czas zatem ważny, decyzyjny - dla każdego z nas, dla naszego
środowiska.
Drodzy
Czytelnicy, 51. numer pisma naszego mamy - mamy więc i czytamy. Naprawdę
warto, bo już na stronie następnej dowiemy się, co tam słychać „pomiędzy
świętami a codzienności naszej brzegiem”.
Na
okładce widnieje zdjęcie pt. Kruszwica wiosną, Ryszarda Grześkowiaka,
laureata konkursu „Moje miasto w różnych porach roku”.
Redakcja
ROZMOWA Z ANNĄ KRUCZKOWSKĄ – DYREKTOREM OKRĘGU
KUJAWSKO-POMORSKIEGO PZN
BEZPŁATNE PORADY Z ZAKRESU PRAWA PRACY
W SIEDZIBIE PZN
Wtorki na Barce Lemara – OKATiK zaprasza
Adapter, czyli filmoteka bez barier
Niewidomi w podróży pociągiem i autobusem
Czas pracy osób niepełnosprawnych
Odtwarzacze książki mówionej –
Blaze EZ
Be My eyes – Bądź moimi oczami
Obrajlowiona gra strategiczna
Młynek
PRAKTYCZNE DROBIAZGI DO KUCHNI
Janina Śledzikowska:
Od 1 kwietnia 2014 roku jest Pani
dyrektorem okręgu, czym się Pani zajmowała przed objęciem stanowiska?
Anna Kruczkowska:
Karierę zawodową rozpoczęłam ponad 20 lat
temu. Od 2006 roku pracuję w PZN. Zaczynałam od podstaw w bydgoskim kole,
następnie przeniesiono mnie do działu rehabilitacji, gdzie zajmowałam się
prowadzeniem poradnictwa i doradztwa rehabilitacyjnego, co umożliwiło mi
poznanie specyfiki pracy w organizacji.
Nabyłam doświadczenie w sporządzaniu
wniosków o dotacje w ogłaszanych konkursach, realizowaniu ich, jak również
rozliczaniu. (PFRON, MPiPS, środki unijne, samorządy
terytorialne).
Brałam udział w opracowywaniu zasad
dostępności obiektów do potrzeb osób niepełnosprawnych w województwie
kujawsko-pomorskim.
J.Ś. Co skłoniło Panią do zgłoszenia
swojej kandydatury w konkursie na stanowisko dyrektora okręgu?
A.K. Decyzja ta była jedną z
najtrudniejszych w moim życiu. Była głęboko przemyślana, ponieważ dla mnie
stanowisko takie jest ogromnym zobowiązaniem wiążącym się z bardzo dużą
odpowiedzialnością.
W moim przekonaniu stowarzyszenie powinno
kierować się przede wszystkim zasadą uczciwości, przejrzystością działań
i otwartością na potrzeby osób stowarzyszonych.
J.Ś. Wiem, że rehabilitacja nie ma dla
Pani tajemnic, jednak czy w chwili objęcia funkcji miała Pani pełną wiedzę
o stanie finansów i problemach organizacji?
A.K. Niestety nie, przecież byłam tylko
szeregowym pracownikiem działu rehabilitacji.
Rozpoczęłam od analizy dokumentów
finansowo-księgowych. Zastana sytuacja okazała się bardzo trudna. Na dzień
1.04.2014 okręg zatrudniał 25 pracowników, w tym 14 w kołach powiatowych. Wiele
spraw dotyczących zatrudnienia wymagało szczegółowej analizy i uregulowania
zgodnie z Kodeksem Pracy.
Okręg jest organem prowadzącym dwóch
Warsztatów Terapii Zajęciowej: „Victoria” oraz „mega-Art”, które także
wymagają uwagi.
W wyniku kontroli w okręgu w zakresie
realizacji projektu w latach 2009-2011 przeprowadzonej przez PFRON i
zakończonej w 2013 roku stwierdzono nieprawidłowości i w konsekwencji
nałożono na stowarzyszenie zwrot środków finansowych (wraz z odsetkami), w
kwocie ponad 100 tys. zł, których spłata została rozłożona na 3 lata i potrwa
do lipca 2016 roku. Jest to kwota kilkudziesięciu tysięcy zł rocznie i wywiera
ogromny wpływ na podejmowane przez okręg działania.
Koszty funkcjonowania stowarzyszenia były
bardzo wysokie.
Bieżącą sytuację przedstawiłam członkom
zarządu okręgu na posiedzeniu plenarnym w dn. 29 kwietnia 2014 roku.
J.Ś. Jakie podjęła Pani działania w
celu poprawienia sytuacji?
A.K. W pierwszej kolejności renegocjowałam
umowy na usługi telekomunikacyjne, eksploatację pomieszczeń, koszty bankowe.
Wystąpiłam do PFRON z wnioskiem o umorzenie odsetek od należności ustalonej w
wyniku kontroli. Podjęłam działania związane z pozyskaniem środków zewnętrznych
na funkcjonowanie organizacji.
Do tej pory realizowaliśmy projekty
zgodnie z zawartymi umowami, staraliśmy się, aby nasi członkowie nie odczuli
trudności, z jakimi boryka się organizacja. Jednak w najbliższym czasie
czeka nas reorganizacja.
J.Ś. Jak widzi Pani przyszłość naszego
okręgu?
A.K. Zależy mi, aby Polski Związek
Niewidomych na terenie naszego województwa zintensyfikował swoje działania, aby
wspierał swoich członków i cieszył się zaufaniem i uznaniem wśród osób
niewidomych i słabo widzących oraz społeczności lokalnej.
Ważna jest także zmiana świadomości i
podejścia do PZN. Stowarzyszenie to my - wszyscy członkowie, którzy poprzez
czynny udział rozwijamy i wzbogacamy nie tylko siebie, ale także wpływamy na
postrzeganie środowiska niewidomych na zewnątrz.
Przyszedł czas, aby zrozumieć, że nasze
stowarzyszenie posiada jedynie środki finansowe pochodzące ze składek
członkowskich, z 1% oraz z darowizn. Środki na działalność organizacji nie są
zagwarantowane z budżetu państwa, a prowadzenie szerszej działalności
rehabilitacyjnej uzależnione jest od uzyskania środków z konkursów.
W związku z rozwojem infrastruktury w
naszym otoczeniu musimy podejmować działania, aby stosowane rozwiązania w
przestrzeni publicznej były przyjazne dla osób niewidomych i słabo widzących,
abyśmy mogli swobodnie i w pełni korzystać z instytucji publicznych, z dóbr
kultury, abyśmy mieli nieograniczony dostęp do informacji i wiedzy.
Szczególną grupą pośród nas są osoby
całkowicie niewidome. Należy zwrócić większą uwagę na ich potrzeby, aby mogły
aktywniej uczestniczyć w organizowanych przedsięwzięciach.
Ponieważ uważam, że członkowie stowarzyszenia
mają prawo wiedzieć o podejmowanych działaniach i bieżącej sytuacji, chcę
systematycznie dzielić się z Czytelnikami zarówno problemami, jak i sukcesami.
Wierzę, że większe zaangażowanie członków,
ścisła współpraca prezesów kół z biurem okręgu, zaufanie, wzajemny szacunek
i zrozumienie wzmocni naszą organizację.
J.Ś. Dziękuję za rozmowę i życzę
realizacji planów.
A.K. Dziękuję bardzo i zachęcam wszystkich
do aktywnego uczestnictwa w działalności naszej organizacji.
rozmawiała
Janina Śledzikowska
Okręg Kujawsko-Pomorski PZN liczy ogółem
18 kół, wg liczby członków mamy 11 kół zrzeszających od 30 do 100 osób, 3 koła
od 101 do 250 osób, 3 koła od 251 do 500 osób i 1 koło ponad 800 członków. Stan
członków na 31.12.2014 r. wynosi 3092 osoby, w minionym roku przyjęto do
związku 167 osób, z dodatkową niepełnosprawnością mamy 805 osób. Niewidomych
pracujących mamy 543 osoby. W minionym okresie ogółem przeszkolono
indywidualnie i grupowo 793 osoby.
opracowała Redakcja
Okręgowa Inspekcja Pracy w Bydgoszczy, w
celu ułatwienia osobom niewidomym i słabo widzącym korzystania z porad prawnych
w zakresie prawa pracy, zaproponowała dyżury swojego pracownika w siedzibie
Polskiego Związku Niewidomych przy ul. Powstańców Wielkopolskich 33.
Porady będą udzielane w każdy drugi wtorek
miesiąca, od godziny 14:00 do 16:00 w biurze okręgu PZN pokój nr 14 (parter).
Prosimy o rejestrację w biurze okręgu lub telefonicznie pod nr 52 341 32
81.
Zachęcamy Państwa do korzystania z
bezpłatnych porad.
Anna Kruczkowska
Drodzy Absolwenci SOSW Nr 1 im. L. Braille’a
w Bydgoszczy, tym razem pragniemy poinformować Was, że w pierwszej połowie
czerwca 2015 r. planowane są obchody „DNIA ABSOLWENTA”! Mamy nadzieję, że będą
zainteresowani i począwszy od tego roku – stanie się to tradycją. Szczegółowe
informacje zostaną podane na stronie
ośrodka w zakładce Absolwenci, a także na Facebooku
i za pośrednictwem Polskiego Związku Niewidomych w Bydgoszczy.
Z
pozdrowieniami
Klub Absolwentów
Reżyser Michał Borczuch
o realizowanym właśnie projekcie mówi tak: „Przygotowujemy spektakl na
podstawie Fausta Goethego. To nie jest inscenizacja całego tekstu.
Wybieramy niektóre wątki. Dla mnie w tym tekście najważniejsza jest metafizyka,
którą uruchamia Goethe. Ciekawe jest to, że z całą tą poezją, którą Goethe
konstruuje, ta metafizyka jednak zmierza do konkretu, wizji, obrazów, sytuacji.
Można powiedzieć, że ta metafizyka jest bardzo trudna do pokazania w teatrze.
W związku z tym postanowiłem zaprosić do spektaklu osoby niewidzące, by
pomogły nam tę metafizykę zobaczyć. Taki właśnie jest powód spotkania
profesjonalnych aktorów z niewidomymi.”
Spektakl przygotowywany jest w ramach
repertuaru Teatru Polskiego w Bydgoszczy. Premiera przedstawienia planowana jest
na 14 marca 2015 r. (godz. 19:00). Następnie będzie cykl spektakli – 15 marca -
godz. 18:00, 17 i 18 marca – godz. 19:00.
Kolejne w kwietniu. Potem grane będzie zgodnie z możliwościami
teatru. Zobaczymy go na dużej scenie
Teatru Polskiego.
W przedstawieniu weźmie udział osiemnastu
artystów. Zobaczymy Rafała Bladowskiego, Roksanę Jakielską,
Janusza Kamińskiego, Mikołaja Kosickiego, Krystynę Skierę,
Rolanda Świstka, Mirosława Wróbla, Patryka Iksa. To aktorzy niewidomi.
Aktorzy zawodowi to: występujący gościnnie
- Dominika Biernat, Paweł Smagała i Robert Wasiewicz,
z bydgoskiego teatru - Mirosław Guzowski, Marta Malikowska,
Martyna Peszko, Jan Sobolewski, Piotr Wawer, Małgorzata Witkowska.
I my serdecznie zapraszamy na spektakl w
Teatrze Polskim im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy.
TEATR POLSKI
im. HIERONIMA KONIECZKI
al. MICKIEWICZA 2
85-071 BYDGOSZCZ
Kasa teatru czynna od wtorku do piątku w
godzinach 12.00-18.00 oraz na godzinę przed rozpoczęciem spektaklu. Tel.: 52
339 78 18
Redakcja
To cykl imprez o charakterze
artystyczno-integracyjnym, na które zaprasza Okręgowy Klub Aktywności Twórczej
i Kulturalnej „OKATiK” Polskiego Związku Niewidomych.
W każdy drugi wtorek miesiąca o godz. 15 na „Barce Lemara”
spotykać się będą artyści i animatorzy kultury z różnych środowisk, prezentując
swoje pasje i zainteresowania.
W tym roku klub „OKATiK”
jest organizatorem cyklu spotkań na Barce, aby mieszkańcy miasta mogli zapoznać
się bliżej, jak tworzą i korzystają z dóbr kultury osoby niewidome i
niedowidzące.
3 grudnia 2014 r. dzięki staraniom
Miejskiego Centrum Kultury został przygotowany pismem brajla przewodnik po
„Barce Lemara”, dzięki czemu osoby niewidome mogą
zapoznać się z historią tej nowej przestrzeni kulturalnej miasta.
Mamy już za sobą pierwsze udane spotkania
z rodzinami szyperskimi i Adamem Gajewskim. Czeka nas teraz 10 marca kolejne -
„Impresje twórcze - czyli historia Leny, Ani i Bożeny”. Kwiecień zaprasza nas
na spotkanie z osobą całkowicie niewidomą, która opowie o swoim aktywnym życiu
i rehabilitacji. W maju (wyjątkowo
w pierwszy wtorek), spotkamy się na uroczystościach związanych
z Międzynarodowym Dniem Tolerancji, Praw Człowieka i Integracji
Europejskiej.
Helena
Skonieczka
W klubie OKATiK
zawsze bardzo dużo ciekawych rzeczy się dzieje. Po więcej informacji i relacji
z jego działalności serdecznie zapraszamy do kroniki, która mieści się pod
adresem internetowym:
http://www.kujawskopomorski.pzn.org.pl/?a=kronika
Aktualne terminy spotkań klubu OKATiK można znaleźć
na stronie internetowej pod adresem:
http://www.kujawskopomorski.pzn.org.pl/pliki/terminyokatik2015.pdf
24 sierpnia minionego roku odszedł od nas
KAZIMIERZ OLSZEWSKI – nasz Kolega, zawodowy muzyk oraz stroiciel-korektor
fortepianów i pianin.
Urodził się 23 marca 1943 r.
w Bagienicach Nowych koło Działdowa. Rodzice prowadzili gospodarstwo
rolne. Gdy miał 7 lat, grający na klarnecie dziadek zainteresował Go
muzyką, kupując Mu harmonijkę ustną. „Miał słuch absolutny; muzyka była dla
Niego wszystkim” – mówi żona Jadwiga.
Był niewidomym, ale zaradnym
i aktywnym chłopcem. Jeździł nawet na rowerze.
W 1952 r. rozpoczął naukę w szkole
podstawowej dla dzieci niewidomych w Owińskach. Po
kilku miesiącach, pani wyszukująca w Polsce niewidome dzieci uzdolnione
muzycznie zaproponowała, by rozpoczął naukę w krakowskiej szkole podstawowej,
gdzie u pani Aksel uczył się gry na fortepianie, korzystając z brajlowskiej
notacji muzycznej. Rozpoczął tam występy przed publicznością.
Od roku 1956 kontynuował naukę w szkole dla niewidomych w Bydgoszczy. Muzyki
uczył się pod kierunkiem mgr Henryka Mikołajczaka. Na uroczystościach szkolnych
i poza szkołą akompaniował na fortepianie m.in. nauczycielowi grającemu na
skrzypcach, a w szkolnym zespole grał na kontrabasie.
W 1962 r. ukończył szkołę zawodową z
dyplomem „Stroiciel-korektor fortepianów i pianin”. Będąc jeszcze uczniem,
stroił instrumenty w domach pianistów.
Podstawowym zarobkowym zajęciem Kazia była
praca na prasach w bydgoskiej Spółdzielni Inwalidów Niewidomych „Gryf”. Po niej
grał na kontrabasie w zespołach spółdzielni „Gryf” – instrumentalnym oraz
wokalno-instrumentalnym „Gryfinki”, które
koncertowały w Bydgoszczy i w innych miastach Polski, a na Ogólnopolskich
Festiwalach Muzycznych Niewidomych
zawsze zdobywały główne nagrody.
Aby wzbogacić budżet rodzinny, grywał też
na bankietach i weselach.
Na fortepianie często akompaniował Jadzi Orzechowskiej, śpiewającej solo i w
zespole „Gryfinki”, uczącej się śpiewu w średniej
szkole muzycznej, gdzie On uczył się gry na kontrabasie. W 1963 r. ożenił się z
nią.
Po siedmiu latach mieszkania w hotelu
przyjaznego „Gryfu”, otrzymali mieszkanie, w którym odbywało się rodzinne
muzykowanie.
Wychowali czworo dzieci: Jurka, Andrzeja,
Tomka i Izę.
Dzięki staraniom Taty, Jurek kontynuuje
rodzinne tradycje muzyczne – jest mgr wychowania muzycznego oraz gra na
saksofonie i fortepianie.
Jurka i Andrzeja Tata nauczył zaradności i
samodzielnego poruszania się przy pomocy białej laski.
Wiedzę i tajniki sztuki
stroiciela-korektora Kazimierz wzbogacił, pracując w latach 70. z Kazimierzem
Szeligą – konstruktorem w przedwojennej bydgoskiej fabryce instrumentów Sommerfeld.
W połowie lat 70. był stroicielem
w szkole muzycznej w Inowrocławiu. Od 1979 r. pracował już na pełnym
etacie w charakterze stroiciela-korektora w Wyższej Szkole Pedagogicznej w
Bydgoszczy i jednocześnie od 1979 r. na pełnym etacie grał na gitarze
basowej wieczorami w Klubie Pomorskiego Okręgu Wojskowego. (Koncertował tam 10
lat). Zespół ten na festiwalu zespołów rozrywkowych woj. bydgoskiego zajął
I miejsce.
Nasz Kaziu był radosny i rozweselał
innych, więc koledzy muzycy przy Jego grobie, pożegnali Go wesołym standardem
jazzowym „Kiedy święci (zmarli) idą do nieba”.
Marek
Andraszewski
W wersji audio można posłuchać dwóch
utworów w wykonaniu Kazimierza Olszewskiego: instrumentalnego - „Rock and roll” (trad) oraz wokalnego -
„Patrz, jaka piękna nasza ziemia”.
27
grudnia 2014 roku zmarł Kazimierz Pietrzak, były działacz Koła Polskiego
Związku Niewidomych w Inowrocławiu. Do organizacji należał od 1979 do 2007
roku. Kołem kierował w latach 1992 do 2007. Od 1993 do 2007 roku był członkiem
plenum zarządu okręgu PZN. Za Jego kadencji koło zmieniło siedzibę, dzięki
czemu poprawie uległy warunki lokalowe. Był wrażliwy na ludzką biedę, starał
się nieść pomoc najbardziej potrzebującym.
Cześć
Jego pamięci!
Redakcja
Aleksandrów Kujawski
W siedzibie aleksandrowskiego koła PZN w
Publicznym Gimnazjum Nr 1 18 grudnia odbyło się spotkanie opłatkowe z udziałem naszych
członków oraz gości. Zaproszenie zarządu koła przyjęli m.in. Jerzy Erwiński - wiceburmistrz Aleksandrowa, Wanda Drabikowska - dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej,
Małgorzata Betlej i Elżbieta Wawrzyńczak - reprezentantki szkoły. Osoby
tworzące Klub Żywej Książki, który powstał w wyniku współpracy
aleksandrowskiego koła PZN i Miejskiej Biblioteki Publicznej
zaprezentowały bożonarodzeniowe jasełka.
Był to debiut sceniczny osób niewidomych i
słabo widzących. Aktorzy wzorowo zagrali swoje role. Przedstawienie
wyreżyserowała Wanda Wasicka - animator kultury, poetka, za co gorąco
dziękujemy.
Anna Krychowiak
Brodnica
W grudniu 2014 r. w pałacu Anny Wazówny w
Brodnicy odbyło się spotkanie opłatkowo-integracyjne, w którym uczestniczyło 20
członków PZN. Wśród zaproszonych gości byli: burmistrz Brodnicy Hanna Osińska,
ks. kapelan płk. Bolesław Lichnerowicz, dyrektor BDK
Waldemar Gęsicki. Również w grudniu odbyły się w Raciborzu Mistrzostwa Polskich
Drużyn w Kręglach Klasycznych. Uczestniczyło od nas 4 zawodników
z brodnicko-włocławskiego klubu „Pionek”. Zdobyliśmy 2. miejsce
w mikstach i 6. miejsce drużynowo. Kolegom gratulujemy, a burmistrzowi
Jarosławowi Radaczowi, Biuru Sportu, Turystyki, Rekreacji Urzędu Miasta i
ZAZ-owi dziękujemy za okazane wsparcie merytoryczne i finansowe.
21
stycznia i 11 lutego 2015 grupa członków koła uczestniczyła w spotkaniu
integracyjno-karnawałowym zorganizowanym przez brodnicki Związek Emerytów,
Rencistów i Inwalidów.
W planach na I kwartał mamy walne
zebranie, które odbędzie się 22 kwietnia 2015 r.
Sławomir Domański
BYDGOSZCZ
Ubiegły
rok zakończyliśmy cyklicznym spotkaniem „Śniadanie Wigilijne” dla samotnych,
dofinansowane ze środków MOPS.
Dzięki sponsorom: Radzie Osiedla Wyżyny
oraz prywatnym firmom, mogliśmy obdarować paczkami o wiele więcej osób
samotnych i chorych.
We współpracy z OKATiKEM
i duszpasterstwem w styczniu odbyło się spotkanie opłatkowo-kolędowe.
W lutym nasze koło, Biblioteka Okręgowa i OKATiK zorganizowały spotkanie z bydgoskim poetą Zdzisławem
Prussem.
13-15 lutego grupa członków naszego koła,
dzięki współpracy z TPG, mogła spędzić przyjemnie czas na spotkaniu
walentynkowym w Kołobrzegu.
Została nawiązana współpraca
z Teatrem Polskim, gdzie nasi członkowie już od miesiąca pracują nad
spektaklem „Faust” Goethego, którego reżyserem jest Michał Borczuch.
Premiera odbędzie się 14 marca.
Planujemy
wycieczki do: Ustronia Morskiego 20-30.04.2015 r., integracyjną do Jastarni w
dniach 14.-21.06.2015 r. oraz turnus rehabilitacyjny w Ustce w terminie 15.-29.05.2015
r. W związku z kończącą się kadencją obecnego Zarządu Koła Powiatowego PZN
w Bydgoszczy chcielibyśmy bardzo serdecznie zaprosić naszych członków do
udziału w wyborach, o terminie których poinformujemy Państwa listownie.
Serdecznie zapraszamy.
Krystyna Skiera
Chełmno
Zarząd koła 7 marca organizuje Dzień
Kobiet, spotkanie odbędzie się w sali Fundacji „Ludzie-ludziom”. O planach
będziemy mogli mówić, gdy otrzymamy środki finansowe.
Barbara Knoppek
Golub-Dobrzyń
Zarząd koła, w ramach poszerzonej
działalności świetlicowej, w środy organizuje spotkania osób grających w
warcaby i szachy.
W miejscowym Domu Kultury w występie
Kabaretu pod Wyrwigroszem uczestniczyło 35 osób,
dofinansowanie do biletów pozyskano z Urzędu Gminy Golub-Dobrzyń. Na zakończenie
roku zarząd z aktywem zorganizował spotkanie świąteczno-noworoczne.
W I półroczu 2015 r. planuje się:
- szerokie propagowanie odpisu 1% podatku
na naszą organizację,
- zorganizowanie spotkania z okazji Dnia
Kobiet,
- spacery po okolicy z kijkami,
- Walne Zebranie Sprawozdawczo-Wyborcze
(początek maja),
- wycieczkę autokarową
turystyczno-krajoznawczą do Solca Kuj. i Chełmna przy dofinansowaniu przez
PCPR oraz z udziałem własnym,
- czynny udział w imprezach i wydarzeniach
kulturalnych w ramach współpracy z dyrekcją Domu Kultury w Golubiu-Dobrzyniu,
- prowadzenie w środy w godz.15-18 działalności świetlicowej w naszym biurze,
-
powiększanie zasobów biblioteki książki mówionej oraz propagowanie
czytelnictwa.
Elżbieta Zapiór
Grudziądz
Rok 2015 będzie dla naszego koła bogaty w
wydarzenia. W styczniu świetlicowe spotkania: „Karnawał”, Dzień Babci i
Dziadka. W lutym - walentynki, bal karnawałowy w Epicentrum i spotkanie
z książką.
W marcu już tradycyjnie kobiety będą
świętowały swój dzień, a następnie będą zajęcia manualne. 13 marca świetlica
będzie tętnić śpiewem, gdyż nastał czas Krystyn. Z kijkami do nordic walking powitamy wiosnę, z
książką poprowadzimy dyskusję, a przy świecach spotkamy się z ciekawym
człowiekiem.
W maju wyjeżdżamy do Ustronia Morskiego na
tygodniową wycieczkę. W czerwcu w planach jest walne zebranie. Nasz harmonogram
pracy jest bogaty i mamy nadzieję, że szczęście dopisze, uzyskamy
dofinansowania do zadań, a także jak zwykle pomogą nam sponsorzy.
Krystyna
Kaczorowska
Inowrocław
Z okazji Dnia Babci i Dziadka 22 stycznia
br. zarząd zorganizował zabawę karnawałową. 14 lutego odbyła się zabawa śledzikowo-walentynkowa.
Zarząd koła w swoich planach ma spotkania
członków w ramach „Pogodnej starości” w każdą drugą środę miesiąca o godz. 11.
Natomiast 12 marca - z okazji Dnia
Kobiet, a 26 marca - wielkanocne,
połączone z prezentacją kompozycji wielkanocnych. Ponieważ trudno jest o
środki finansowe, członkowie współuczestniczą w kosztach imprez. 15 maja
koło będzie świętować jubileusz 60-lecia
istnienia.
Zarząd informuje, że biuro koła czynne
jest: wtorki 9 do 15, środy 9 do 16 i czwartki 9 do 15.
Ryszard
Grześkowiak
Lipno
Współpraca koła powiatowego w Lipnie
z lipnowskim Miejskim Centrum Kultury od wielu lat układa się pozytywnie i bardzo
twórczo. W minionym okresie świątecznym nasi członkowie wraz z rodzinami
uczestniczyli w zorganizowanej w MCK wigilii. Przy suto zastawionych stołach
była okazja do wspólnego kolędowania,
rozmów i wymiany doświadczeń. Niespodzianką dla najmłodszych uczestników był
św. Mikołaj, który obdarował dzieci bogatymi podarkami. W styczniu br. odbyły
się w MCK w Lipnie dla naszych członków kolejne warsztaty plastyczne,
których organizację i prowadzenie umożliwił dyrektor MCK Arkadiusz Bejger.
Krzysztof
Suchocki
Nakło
Dla zarządu i członków koła w grudniu
zorganizowano tradycyjne spotkanie opłatkowe. Nakryty stół, płomienie świecy,
kolęda i wspomnienia spowodowały, że razem spędziliśmy czas w wyjątkowej
atmosferze Bożego Narodzenia. Były też rozmowy podsumowujące mijający rok
działalności oraz życzenia pomyślności i wielu wspaniałych pomysłów oraz
sił do ich realizacji w 2015 roku. W planach na I półrocze mamy:
- wyjazd do Bydgoszczy do muzeum tradycji
wodniackich i szyperskich czyli „Barki Lemara”,
- 5-dniową wycieczkę do Dziwnówka,
- zebranie sprawozdawczo-wyborcze.
Halina
Maćkowska
Rypin
12 grudnia 2014 r. w ramach projektu
„Poznaj świat oczami wyobraźni” realizowanego przez koło
i współfinansowanego przez Samorząd Starostwa Powiatowego przeprowadzono
konkurs czytelniczy dla uczestników
„Lektury pokoleń - Henryk Sienkiewicz - życie i twórczość”. Przystąpiło
do niego 10 osób. Przeprowadziła go
organizatorka Janina Gajkowska, nad przebiegiem czuwała komisja
konkursowa pod przewodnictwem Barbary Buchalskiej. Poziom wiedzy uczestników
był wysoki i bardzo wyrównany.
I miejsce zdobyła Danuta Klejnowska
II miejsce - Jadwiga Jęczewska
III miejsce - Mirosław Czarnecki
IV miejsce - Barbara Cieszyńska
Zwycięzcy otrzymali dyplomy i nagrody.
Wszyscy uczestnicy zostali docenieni za wiedzę i odwagę, otrzymując dyplomy i
upominki.
Janina
Gajkowska
Radziejów Kujawski
Zarząd koła planuje w lutym 2015 r.
spotkanie karnawałowe połączone z pokazem sprzętu rehabilitacyjnego przez Spółdzielnię
Nowa Praca Niewidomych z Warszawy. Planujemy 2 spotkania zarządu koła, a w maju
zebranie sprawozdawczo-wyborcze.
Wiesław Miętkiewicz
Sępólno
Zarząd koła, przy dużym zaangażowaniu
nowego prezesa Jana Piotra Klucha, zorganizował w Centrum Kultury i Sztuki
w Sępólnie dla członków koła uroczystość z okazji Dnia Białej Laski
i Bożego Narodzenia. Miłym akcentem była wizyta św. Mikołaja, który
przywiózł worek prezentów. Każdy uczestnik spotkania otrzymał upominek. W
spotkaniu, które stało się tradycją, uczestniczyli zaproszeni goście, m.in.
przedstawiciele samorządu, ośrodków pomocy społecznej i Stowarzyszenia Rodzin
Katolickich. Tą drogą serdecznie dziękujemy ludziom dobrej woli, sponsorom i
tym wszystkim, którzy przyczynili się do zorganizowania imprezy.
27 stycznia w ramach środków własnych odbyło się
spotkanie karnawałowe.
Przy muzyce, poczęstunku wszyscy bawili
się wspaniale. Mamy w planach, jeżeli pozyskamy środki finansowe,
zorganizować Dzień Kobiet.
Jan P.
Kluch
Świecie
8 stycznia 2015 r. powitano Nowy Rok; był
szampan, słodkości, kawa, muzyka oraz plany na przyszłość. 12 stycznia w
Urzędzie Miasta nasz zarząd uczestniczył w spotkaniu nt. przygotowanie
i rozliczanie zadań publicznych przez organizacje pozarządowe. 13 stycznia
członkowie uczestniczyli w spotkaniu patriotycznym w OKSIR w sali
lustrzanej; była prelekcja, śpiewy, poczęstunek. Miłą atmosferę podkreśliła
muzyka na akordeonie. 15 stycznia w świetlicy były kolędy, pastorałki.
Świąteczny wystrój wnętrza wykonały Danuta Schmidt i Janina Szymkowiak, na
gitarze grała Anna Gołuńska,
która przyjechała do nas z okolic Świecia, uświetniając uroczystość. Prezes
koła opowiedziała o tradycjach bożonarodzeniowych, kolędach oraz o historii
szopek. 22 stycznia obchodziliśmy Dzień Babci i Dziadka. 12 lutego
zorganizowaliśmy tłusty czwartek i
walentynki. Były wspomnienia, kartki walentynkowe, wiersze. 16 lutego odbył się
wernisaż bydgoskiego artysty, Waldemara Zyśka, a na skrzypcach grała Małgorzata
Mówińska. W marcu planujemy Dzień Kobiet, a także
prelekcję o wystroju świątecznego stołu i ozdobach. W planach mamy
zorganizowanie śniadania wielkanocnego.
Alicja
Frank
Toruń
Zarząd koła pamiętał o swoich najmłodszych
pociechach, zapraszając je wraz z rodzicami i rodzeństwem na imprezę mikołajkową.
Przybyły 103 osoby. Gości powitał wiceprezes Adam Leciak
oraz sekretarz Barbara Muzalewska-Gramza. Wolontariuszki przygotowały całą gamę
zabaw i animacji: integracyjno-taneczne i edukacyjne, pląsy w rytm
piosenek, rozszyfrowywanie rymowanek ukrytych w balonach, które należało
przekłuć, co czyniło spory huk. Atrakcją była bajka sensoryczna, związana ze
świętami, specjalnie stworzona na potrzeby imprezy. Łączyła w sobie elementy
klasycznego słuchowiska oraz możliwości odczuwania zmysłami tego, co przeżywali
bohaterowie. Przybycie św. Mikołaja wywołało lawinę wierszyków, piosenek.
Radość dzieci nie miała granic, salę opuszczały pełne wrażeń z prezentami i
uśmiechem na buziach. Imprezę zarząd zorganizował dzięki dofinansowaniu z Gminy
Miasta Toruń.
Marta Jenczewska
Jak co roku świętowano Dzień Babci i
Dziadka. Nasi członkowie przyjęli zaproszenie od dyrekcji przedszkola
integracyjnego nr 2 w Toruniu. Wspólne imprezowanie rozpoczęto z zespołem
cygańskim „Roma”. Następnie każda z grup przedszkolaków, przygotowana
przez panie przedszkolanki, zaprezentowała piosenki, wierszyki i życzenia. Nie
zabrakło też wspaniałej zabawy z przedszkolakami. Na zakończenie każda
z obecnych osób została obdarowana upominkiem.
Małgorzata Gulakowska
Tuchola
„W tę jedyną w roku noc choinka roztacza
magiczną moc” - na imprezie pod takim tytułem 6 grudnia 2014 r. członkowie koła
wraz z opiekunami spotkali się w restauracji „Pod Halabardami”, by złożyć
sobie bożonarodzeniowo-noworoczne życzenia i tradycyjnie przełamać się opłatkiem.
Podczas biesiady śpiewano kolędy przy akompaniamencie gitary, na której grał
Józef Glama. Było też strojenie choinki własnoręcznie
przygotowanymi ozdobami, których wykonania uczyła podczas warsztatów animatorka
ruchu kulturalnego Martyna Kotras, konkursy i nagrody,
a wszystko to było możliwe dzięki sfinansowaniu ze środków Gminy Tuchola w
ramach konkursu ofert, za co składamy serdeczne podziękowanie.
Elżbieta Kotras
WąbrzeŹno
Zarząd koła 18 grudnia 2014 r. przygotował
gwiazdkę dla swoich najmłodszych podopiecznych. Członkom znajdującym się w
trudnej sytuacji materialnej, najbardziej potrzebującym, udzielano wsparcia w
formie darów, jakie pozyskano od sponsorów. 19 stycznia 2015 r. odbyło się
spotkanie z członkami koła, miało ono charakter przedwyborczy. W planach
zarządu jest jeszcze jedno - w marcu.
Stanisław
Pytel
Włocławek
18 grudnia 2014 r. zarząd koła
zorganizował spotkanie wigilijne dla swoich członków. Przybyłych powitała
prezes Halina Markowska, składając serdeczne życzenia. W przystrojonej
odświętnie świetlicy tradycyjnie łamaliśmy się opłatkiem, śpiewaliśmy kolędy,
snując opowieści o świątecznych tradycjach przy suto zastawionych stołach.
30 grudnia odbyło się spotkanie choinkowe
z poczęstunkiem i kolędami dla naszych podopiecznych dzieci, które przybyły z
opiekunami. Tradycyjnie Kasia Nowacka prowadziła konkursy, podczas których było
dużo zabawy i śmiechu, a uczestnicy otrzymali nagrody w postaci słodyczy,
a wszystkie dzieci - paczki od Mikołaja, które mogliśmy przygotować dzięki
wsparciu finansowemu i rzeczowemu włocławskich firm. Od prezesa DGS p.
Grządziela otrzymaliśmy wsparcie finansowe, od Zakładu Produkcyjnego „Bomilla”- słodycze, Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego
podarował nam kamizelki i opaski odblaskowe, natomiast z Caritas Polska
dostaliśmy owoce cytrusowe. Naszym darczyńcom jesteśmy bardzo wdzięczni za
okazaną pomoc.
Maria
Kapuścińska
Żnin
15 kwietnia w naszym kole odbędzie się
zebranie sprawozdawczo-wyborcze. Obecnie nie jesteśmy w stanie zaplanować
imprez, gdyż oczekujemy na środki finansowe.
Jadwiga Jurkowska
Ks. mgr Piotr Buczkowski – rodowity
bydgoszczanin, który 2 czerwca 1990 roku został wyświęcony przez Prymasa
Polski Kardynała Józefa Glempa, do kapłaństwa szedł szczególną drogą. Po szkole
zawodowej 9 lat pracował w Bydgoskich Zakładach Radiowych Unitra
Eltra. W tym też okresie ukończył zaocznie technikum
i w 1984 r. rozpoczął naukę w Prymasowskim Wyższym Seminarium Duchownym w
Gnieźnie. W trakcie studiów podjął postanowienie, że przyjmie każdy dekret jako
wolę Bożą. Od września 1999 roku jest katechetą w Ośrodku
Szkolno-Wychowawczym dla Dzieci i Młodzieży Niewidomej i Słabo Widzącej im.
Louisa Braille’a w Bydgoszczy. Gdy śp.
ks. kanonik Benon Kaczmarek przeszedł na emeryturę, dekretem ks. abp. Henryka
Józefa Muszyńskiego ks. mgr Piotr Buczkowski został powołany do pełnienia posługi
Diecezjalnego Duszpasterza Niewidomych Archidiecezji Gnieźnieńskiej. Kiedy
powstała nowa diecezja bydgoska, ks. bp. Jan Tyrawa powierzył ks. Piotrowi
funkcję Diecezjalnego Duszpasterza Niewidomych. Do Jego zadań należy
koordynacja działań i inspirowanie poczynań w zakresie duszpasterskiej
opieki nad niewidomymi i słabo widzącymi, utrzymywanie łączności z Krajowym
Duszpasterstwem Osób Niewidomych, opieka nad bydgoskim OSW im. L. Braille’a. Ze
swojej działalności jest znany na terenie kraju, prowadził rekolekcje nie tylko
w środowisku niewidomych, ale i wśród ludzi widzących, będąc emisariuszem
naszych spraw. Publikuje artykuły nie tylko w okręgowym czasopiśmie, ale
i w innych wydawnictwach. Na temat działań naszego duszpasterza możemy
również usłyszeć na falach radiowych.
W swojej codziennej pracy nadal prowadzi
kierunki wytyczone przez śp. ks. Benona Kaczmarka; kontynuuje między innymi
comiesięczne Msze św. w kaplicy p.w. św. Rafała Archanioła w bydgoskim Ośrodku
Rehabilitacyjnym PZN, spotkania duszpasterskie, majówki, wspólne przeżywanie roku
liturgicznego z młodzieżą. Niewątpliwym sukcesem ks. Piotra jest przygotowanie
kilkorga dzieci autystycznych i głuchoniewidomych do pełnego uczestnictwa
w Mszy św.
Ponieważ
Ksiądz jest rezydentem przy parafii św. Antoniego, dzięki życzliwości tamtejszego
proboszcza, majówki z reguły odbywają się wśród zieleni parafialnego ogrodu,
gdzie „rozmawiamy ludzkim językiem”, jak żartobliwie mówi nasz duszpasterz.
Tradycją są Jego odwiedziny u niewidomych w Domu Pomocy Społecznej w
Podobowicach oraz w bydgoskich placówkach opiekuńczych. Jak wielkim darem jest obecność kapłana w posłudze
duszpasterskiej, wszyscy w naszym środowisku dobrze wiemy. Ks. Piotr
uczestniczy, można powiedzieć na co
dzień, w naszym związkowym życiu. Jego kontakty z niewidomymi nie zawężają się
do Bydgoszczy, ale także odwiedza koła PZN na terenie województwa. Swoje pobyty dokumentuje zdjęciami, gdyż
fotografia artystyczna to Jego hobby. W swoim mieszkaniu ma fantastyczną
galerię zdjęć wykonanych na płótnie malarskim. Za bezgraniczne oddanie się sprawom niewidomych
w 2007 roku odznaczony został Brązowym Krzyżem Zasługi oraz Złotą Honorową
Odznaką PZN.
Kapłaństwo to dar, który należy cenić.
Życzymy dostojnemu Jubilatowi, by w zdrowiu, z sukcesem prowadził nasze
środowisko.
Janina Śledzikowska
Pielgrzymując z niewidomymi śladami św.
Pawła, dotarliśmy do starożytnej biblijnej Filippi
leżącej w Macedonii na terenie Grecji. (Nie mylić z Republiką Macedońską
powstałą w wyniku rozpadu Jugosławii). W tym mieście św. Paweł ochrzcił Lidię,
pierwszą mieszkankę Europy. Św. Łukasz Ewangelista, towarzyszący Apostołowi
Narodów, tak opisał to wydarzenie: Odbiwszy od lądu w Triadzie
popłynęliśmy wprost do Samotraki, a następnego dnia do Neapolu, a stąd do Filippi, głównego miasta w tej części Macedonii, które jest
(rzymską) kolonią. (Dz 16,12) Paweł spędził
w tym mieście kilka dni. Żydzi mieszkający w diasporze, gdzie nie było
synagogi, w szabat gromadzili się za miastem. W Filippi
takim dogodnym miejscem było wybrzeże rzeki. Tam Paweł rozmawiał ze
zgromadzonymi kobietami. Między nimi znajdowała się Lidia. Dzieje Apostolskie
relacjonują to ważne wydarzenie w następujący sposób: Pan otworzył jej
serce, tak, że uważnie słuchała słów Pawła. Kiedy została ochrzczona razem ze
swoim domem, poprosiła nas: Jeżeli uważacie mnie za wierną Panu (…) przyjdźcie
do mego domu i zamieszkajcie w nim (Dz 16, 14-15)
Kim
była św. Lidia? Według tradycji chrześcijańskiej prawdopodobnie urodziła w I
wieku w miejscowości Tiatyra (dziś: Ak-Hissar)
w Azji Mniejszej. Mieszkała i pracowała w Filippi w
Macedonii i zajmowała się handlem purpurą, która należała do towarów
luksusowych. Była poganką, ale jej serce skłaniało się ku wierze w jednego
Boga – takie świadectwo daje św. Łukasz. Przyjmując chrzest z rąk Pawła, stała
się pierwszą konwertytą w Europie. To wydarzenie można uznać za symboliczny
chrzest Europy. Jest uznawaną za świętą przez Kościoły Prawosławny i Katolicki.
Obecnie
po starożytnym mieście Filippi zostały tylko ruiny ze
śladami świetności tego miejsca. Pośród tych historycznych kamieni możemy
odnaleźć pamiątki mówiące o tym, że była tu żywa wspólnota chrześcijańska.
Wskazują na to zachowane fragmenty kolumn wspaniałych bazylik, na których
widnieją znaki krzyża św. czy posadzka z mozaiką zawierającą motywy
chrześcijańskie.
Niedaleko
od tego starożytnego miasta do dzisiaj przepływa rzeka z małą wyspą. Tam
obecnie znajduje się kamienny ołtarz. Można przy nim sprawować Msze św. Do tego
miejsca schodzi się z niewielkiego wzgórza, na którym ustawione są
amfiteatralnie ławki. Wyspa ta jest połączona ze stałym lądem dwoma mostkami. W
niewielkiej odległości na skarpie stoi cerkiew. Wyznawcy prawosławia
pielgrzymują do niej, by ochrzcić swoje dzieci.
W
tym miejscu nasza grupa uczestniczyła w Mszy św. Podczas tej liturgii
odnowiliśmy przyrzeczenia chrzcielne. Każdy z pielgrzymów w wielkim
skupieniem i ze wzruszeniem podchodził
do samego brzegu rzeki, na którym kapłani dokonywali symbolicznego chrztu. Tak zapewnie wyglądał chrzest Lidii udzielony przez św. Pawła.
Każdego
roku podobną uroczystość przeżywamy w Wielką Sobotę podczas liturgii Wigilii
Paschalnej, poprzedzającej święta Zmartwychwstania Pańskiego. Do V wieku
integralną częścią tego obrzędu było udzielanie chrztu dorosłym. Dziś dokonuje
się ono w niewielu świątyniach, zazwyczaj ma to miejsce w kościołach
katedralnych. Po rozbudowanej Liturgii Słowa, kapłan udaje się w procesji do
chrzcielnicy. W tym czasie kantorzy śpiewają skróconą formę Litanii do Wszystkich
Świętych. Potem następuje uroczysta modlitwa poświęcenia. Wyraża ona teologię i chrześcijańską symbolikę
wody. Następnie celebrans zanurza w wodzie chrzcielnej paschał przyniesiony w procesji. Obrzęd ten oddaje
prawdę, iż chrzest jest sakramentem, w którym wraz z Chrystusem umieramy –
zanurzamy się i powstajemy – wynurzamy się do nowego życia przez dokonujące się
zmartwychwstanie. Po czym wierni z zapalonymi świecami odnawiają przyrzeczenia,
które ich rodzice złożyli w czasie chrztu. Następnie celebrans z nowo
poświęconego źródła wody chrzcielnej kropi zgromadzonych wiernych święconą
wodą.
W
tym miejscu przy polowym ołtarzu przypominały mi się słowa wypowiedziane przed
laty przez św. Jana Pawła II w Wadowicach: Przy tej chrzcielnicy zostałem
przyjęty do łaski Bożego synostwa i do wiary Odkupiciela mojego, do wspólnoty
Jego Kościoła (…) tu się wszystko zaczęło. Taki to był początek jego drogi
do świętości. Nie byłoby tego naszego wielkiego świętego, gdyby Paweł Apostoł
nie przybył na nasz kontynent i nie udzielił tam w dalekiej Filippi
chrztu Lidii.
Obecnie
mieszkańcy jednoczącej się Europy muszą powrócić do tego ważnego wydarzenia
i przypomnieć sobie zobowiązania wypływające z tego sakramentu. Inaczej
może grozić zatracenie wartości wypływających z przynależności do Kościoła
Jezusa Chrystusa. Tymi nieprzemijającymi wartościami są Przykazania Boże i
przykazanie miłości Boga i bliźniego. To one dają nam poczucie bezpieczeństwa.
Jeżeli te dary zagubimy, to pojawi się pogarda do drugiego człowieka, szczególnie
starszego, chorego, niepełnosprawnego.
Płynąca
czysta świeża woda jest źródłem rozwijającego się życia. Symboliczny powrót do
tego źródła, gdzie św. Paweł Apostoł ochrzcił pierwszą mieszkankę Europy, może
przynieść moralną odnowę naszego kontynentu.
ks. Piotr
Buczkowski
Moim pismem jest brajl, dlatego dopiero od
kilku lat mogę całkowicie samodzielnie i tajnie oddać swój głos w wyborach.
Dzięki wprowadzeniu nakładek brajlowskich
na karty do głosowania, rzeczywiście sam, a więc tajnie, dokonuję wyboru. I już
zdążyłem się do tego przyzwyczaić. Wydawało mi się to takie proste. Ale okazuje
się, że nie dla wszystkich prostym jest. Pani Ula, czytelniczka biuletynu
„Oko”, opowiedziała mi bowiem o swoim rozgoryczeniu – podczas ostatnich wyborów
była na nich, ale głosu nie oddała. Nikt z komisji jej nie wyjaśnił, jak
skorzystać z nakładki, a sama tego nie potrafiła zrobić.
I właśnie dlatego chciałbym przypomnieć,
jak korzystać z nakładki brajlowskiej.
Ma ona wymiary dostosowane do karty z
nazwiskami kandydatów. Kratki na wstawienie znaku „x” (tzw. krzyżyka), są
wycięte w postaci kwadratu, a nie narysowane. Po prawej stronie każdego z
kwadratów umieszczony jest numer kandydata (zapis dwucyfrowy np. 01, 02).
Kratek i numerów jest tyle, ilu mamy kandydatów. Należy więc przed udaniem się
na wybory zapoznać się z miejscem wybranej przez nas osoby na jej liście. Ale
jeśli zapomnimy o tym lub nie wiemy, jaki numer ma nasz kandydat, poprośmy kogoś
z komisji, by nam listę odczytał.
Członek komisji ma obowiązek to uczynić.
Nakładki brajlowskie zawsze przygotowane
są tak samo, co ułatwia nam ich założenie na kartę do głosowania. Górna krawędź
nakładki jest zagięta. Ułatwia to równe wsunięcie karty z nazwiskami do
nakładki. Zagięcie kierujemy ku dołowi. Ważne! Zarówno karta do głosowania jak
i nakładka brajlowska mają ścięty prawy górny róg, dlatego wiemy, jak je ze
sobą złożyć. I tu moja druga rada. Choć nakładka i karta powinny pasować
idealnie, może być inaczej. Warto więc
poprosić kogoś, by spojrzał i ocenił dokładność złożenia.
Jerzy
Olszewski
P.S.
Już po napisaniu tego artykułu, dotarła do
mnie wiadomość, że do sejmu RP wpłynął prezydencki projekt nowelizacji Kodeksu
Wyborczego. Jednym z jego elementów jest likwidacja nakładek. Powstała petycja
skierowana do posłanek i posłów, by tę propozycję odrzucili.
Zachęcam do podpisania petycji w sprawie
pozostawienia nakładek na karty wyborcze dla niewidomych wyborców.
Poniżej link zapraszający do podpisania z
krótką instrukcją.
„Otwieramy
kino dla tych, którzy nie widzą i nie słyszą”
ADAPTER to pierwszy na świecie bezpłatny portal
filmowy stworzony dla niewidomych i niesłyszących odbiorców. Jest dostępny pod
adresem adapter.org.pl, gdzie udostępniane są filmy z audiodeskrypcją
i napisami dla widzów z niepełnosprawnościami sensorycznymi.
Portal został stworzony przez wrocławską
Fundację Katarynka. Wystartował w listopadzie 2014 roku i od tamtej pory mogą z
niego korzystać wszyscy niewidomi i niesłyszący kinomaniacy.
To, co różni go od innych portali filmowych to niezwykle prosta obsługa oraz audiodeskrypcja i napisy, które tworzone są do każdego
filmu pojawiającego się na Adapterze. Można je oglądać bez wychodzenia z domu,
na komputerze, tablecie czy nawet na smartfonie, 24
godziny na dobę, online, zupełnie za darmo. Jedyne, co trzeba zrobić, to wejść
na stronę Adaptera, wybrać film i kliknąć „Oglądaj”. Bez rejestracji, bez
logowania i innych skomplikowanych działań.
Na początku zaprezentowano na nim 10
polskich filmów – część z nich to klasyka naszej kinematografii, zaś
pozostałe filmy to współczesne produkcje. Bez wątpienia każdy znajdzie tu coś
dla siebie. Pierwsza dziesiątka filmów wciąż jest na portalu i wszyscy
zainteresowani w każdej chwili mogą sięgać po poszczególne produkcje. Za
pośrednictwem portalu można też oceniać filmy, pisać własne recenzje i
zamieszczać linki na portalach społecznościowych.
Obecnie trwają prace nad napisami i audiodeskrypcją
do kolejnych znaczących pozycji polskiej kinematografii, dzięki czemu już
wkrótce na Adapterze pojawią się nowe, atrakcyjne filmy. Katalog ma być
systematycznie uzupełniany, przed końcem roku
znajdziemy tam już ponad 50 filmów. Twórcy Adaptera chcą również
stworzyć tu ogólnopolską bazę dostępnych filmów. Do akcji włączyły się
największe polskie fundacje, które przeciwdziałają wykluczeniu z kultury osób
niepełnosprawnych. Wszystkie organizacje, które zadeklarowały współpracę, będą
tu prezentować swoje filmy z dostosowaniami dla niewidomych i niesłyszących
odbiorców.
A wszystko zaczęło się od spontanicznego
pomysłu, który narodził się w Fundacji KATARYNKA w roku 2012. Prace nad
przygotowaniem portalu ruszyły rok temu, a dziś w internecie
widoczny jest ich efekt. Twórcy tego wyjątkowego miejsca w sieci od początku
wierzyli, że ta inicjatywa ma wielki sens, co potwierdzają teraz recenzje i
opinie samych odbiorców.
Portal powstał przede wszystkim dlatego,
że w Polsce żyje ok. 1 mln osób z niepełnosprawnością narządu słuchu oraz
ok. 200 tys. osób z niepełnosprawnością wzroku (oficjalne dane). Nieliczni z
nich biorą czynny udział w życiu społecznym i kulturalnym ze względu na
ograniczenia, jakie stawia im niepełnosprawność. Od 2011 roku obowiązuje znowelizowana ust. o radiofonii i telewizji, która nakłada na
nadawców programów telewizyjnych
obowiązek zapewniania dostępności programów przez wprowadzanie: audiodeskrypcji, napisów dla niesłyszących oraz tłumaczeń
na język migowy, tak aby co najmniej 10% czasu nadawania posiadało takie
udogodnienia. Mimo to nadawcy zapewniają
swoim niepełnosprawnym widzom zaledwie 11 godzin programów z audiodeskrypcją na kwartał. Trochę lepiej sytuacja
przedstawia się z dostosowaniem programów dla osób niesłyszących. Jednak te
działania to nadal za mało. Osoby z niepełnosprawnościami, szczególnie z
rejonów poza aglomeracjami, nie mają dostępu do sztuki filmowej w zadowalającym
zakresie. Adapter ma być rozwiązaniem części tych problemów. Ma dać nowe
możliwości niewidomym i niesłyszącym widzom.
Dzięki portalowi ADAPTER osoby niewidome i
niesłyszące mają dostęp do filmów – bez wychodzenia z domu, bezpłatnie, za
pośrednictwem internetu. Adresatami projektu są
wszystkie osoby niewidome i niesłyszące żyjące w naszym kraju, zainteresowane
filmem.
Projekt dofinansowało Ministerstwo Kultury
i Dziedzictwa Narodowego oraz PFRON i Urząd Marszałkowski Województwa
Dolnośląskiego.
ADAPTER jest już w internecie.
Koniecznie powiedz o tym znajomym i przyjaciołom!
Ewa Kurdas
„Dobre relacje z ludźmi nie są nam dane
raz na zawsze to wynik naszej empatii i ciężkiej pracy”.
Każdemu
z nas w czasie realizacji zaplanowanych działań towarzyszy refleksja i różne
przemyślenia. Wyciągamy wnioski, konsultujemy je z innymi. Pragniemy, żeby
nasza praca była jak najbardziej efektywna. Mamy przecież do czynienia z małym
człowieczkiem, którego „start w życie” zależy w dużej mierze zarówno od naszych
kompetencji zawodowych, jak i od naszego serca, zarówno od zdobytej wiedzy
tyflopedagogicznej, jak i naszej akceptacji, zrozumienia i poszanowania
inności. Dlatego tak ważne jest dzielenie się swoimi doświadczeniami
z innymi, z tymi wszystkimi, dla których dobro drugiego człowieka jest
najważniejsze. Chciałabym więc przekazać
Państwu swoje refleksje i przemyślenia dotyczące pracy
wychowawczo-rewalidacyjnej z małym, niewidomym dzieckiem i jego
rodziną. Niech będą one chociaż drobną pomocą i wskazówką w trudnej
i odpowiedzialnej pracy pedagoga.
Moje
szczęście polegało na tym, że zanim podjęłam pracę jako instruktor od zabaw i
ćwiczeń ogólnorozwojowych dla najmłodszych i ich rodzin, miałam okazję
przeczytać wzruszające opowiadanie o rodzeństwie osób niepełnosprawnych, czyli
jak ja to mówię: „dzieciach drugiego planu”. To są te dzieci prawie
niezauważalne, „cienie” – rozstawiane po kątach, wiecznie uciszane, niemające
takich problemów, jak ich niepełnosprawny brat czy siostra. To są te dzieci,
które powinny zająć się same sobą, kiedy do domu przychodzą terapeuci,
instruktorzy i rewalidanci, kiedy to z
niepełnosprawnym maluchem prowadzi się różne ciekawe ćwiczenia i zabawy i kiedy
daje mu się do rąk takie „zaczarowane przedmioty”, od widoku których „prawie
dech zapiera w piersiach”.
Przed
każdą pierwszą wizytą u maluszka dokładnie studiowałam jego dokumentację
rodzinną i to nie tylko tę zdrowotną. Zasięgałam informacji o liczebności
danej rodziny, wieku rodzeństwa itp. i dopiero na tej podstawie przygotowywałam
pomoce do zabaw i ćwiczeń rewalidacyjnych. Przywoziłam je w takiej ilości,
że mogłam obdarować nimi każdego chętnego i każdy mógł uczestniczyć w zajęciach
pod hasłem „Pokażmy świat niewidomemu dziecku”. Wcale tak bardzo nie koncentrowałam
się na maluszku, zwłaszcza że często bywał on zmęczony, marudny lub bał się
obcych. Chodziło mi o to, żeby do pracy rewalidacyjnej włączyć całą rodzinę.
Pewnego
razu miałam pracować z 5-letnim dzieckiem porażonym czterokończynowo, którego
kontakt ze światem był bardzo ograniczony. Miał on brata bliźniaka i całą
rzeszę kuzynów, mieszkających razem w jednorodzinnym domku. Tak jak
przewidywałam, były to najprawdziwsze „dzieci drugiego planu”. Stały
z boku, ale ciągle wybuchały między nimi waśnie i spory. Mama bliźniaków
opowiadała, że zdrowy syn nie chce chodzić do przedszkola, zaczął się moczyć i
wymusza na otoczeniu karmienie z butelki. Powiedział jej, że chce, tak jak brat, być niepełnosprawny, bo wtedy wszyscy
będą go kochać. Ja, według swojego założenia, potraktowałam te dzieci
pierwszoplanowo. Bawiliśmy się wszyscy. Zostawiłam im całą masę pomocy, a oni
sami z siebie obiecali mi zajmować się niepełnosprawnym Michałkiem. Jak
opowiadała później mama, sytuacja zmieniła się nie do poznania, oczywiście z
ogromną korzyścią dla wszystkich zainteresowanych.
Z
rodzeństwem dzieci niepełnosprawnych nigdy nie było żadnych problemów. Ono było
zawsze chętne do zabawy i współpracy. Zdecydowanie gorzej przedstawiała się
sytuacja ze starszymi członkami rodziny. Często na spotkanie przychodzili
dziadkowie, wujostwo czy zaprzyjaźnieni sąsiedzi. Siadali na kanapie
i „czekali na przedstawienie”. Głównymi aktorami w tym przedstawieniu
miałam być oczywiście ja i niepełnosprawne dziecko. Bardzo szybko jednak włączałam
ich do wspólnej zabawy i ćwiczeń. Z poziomu kanapy schodzili na poziom podłogi
i często po raz pierwszy, po założeniu gogli, poznawali świat po niewidomemu.
W
jednej rodzinie, z którą pracowałam, była aż czwórka maluchów. Dwójka z nich
miała poważną dysfunkcję wzroku. Miałam jednak wrażenie, że pracy
rewalidacyjnej w tej rodzinie nie było zbyt wiele - dzieciaki, poza jedzeniem i
opraniem, chowały się same. Kiedy po raz pierwszy zjawiłam się u nich w domu,
wszyscy jak jeden mąż schowali się pod stołem. Ich mama bardzo się denerwowała,
krzyczała, a nawet chciała „spuścić im lanie”. Poprosiłam ją, żeby nie zwracała
na nich uwagi, włożyła gogle i bawiła się ze mną. Dzieciaki po pewnym czasie
nie mogły poskromić własnej ciekawości. Nasz śmiech oraz kolorowe pomoce
wystające z wielkiego kosza skutecznie pomogły przezwyciężyć nieśmiałość. Jeden
po drugim wychodziły spod stołu i przyłączały się do zabawy. Po skończonych
zajęciach żegnały się ze mną serdecznie i długo jeszcze, stojąc na podwórku,
machały na pożegnanie. Na kolejne spotkanie czekały już z niecierpliwością. Tam również zostawiłam
całą masę pomocy.
Poprzez
wspólną zabawę chciałam pokazać dorosłym, bo z dziećmi nigdy nie było tego
problemu, że kontakt z niepełnosprawnym nie musi być tak śmiertelnie poważny,
że często my sami powinniśmy
nauczyć się radości, żeby tę
radość przekazywać maluchom. Bardzo pragniemy, żeby nasze dzieci były
szczęśliwe, a przecież „nie ma szczęśliwych dzieci nieszczęśliwych rodziców”.
Innym
celem, jaki przyświecał mi w pracy, było
przedstawienie opiekunom nie tylko przykładowych zestawów zabaw i ćwiczeń wraz
z samodzielnie wykonanymi pomocami, ale przede wszystkim pokazanie, że zwykłe
codzienne życie, że zwykłe rutynowe czynności mogą być dla naszej pociechy
prawdziwą przygodą i wyzwaniem. Wszystko zależy od naszego nastawienia i
życiowego optymizmu. Można każdego dnia przygotowywać dwudaniowy obiad, ale
można też ugotować zupę warzywną na trzy dni, przy aktywnym współudziale
naszego maluszka – już 3-4-latka. Wspólna wyprawa na targ lub do
zaprzyjaźnionego sklepu warzywnego i możliwość prawie samodzielnego dokonywania
zakupów. Rozpoznawanie warzyw za pomocą dotyku i zapachu, określanie wielkości
i kształtu, nazywanie. Rozpakowywanie zakupów w domu, segregowanie, utrwalanie
nazw. Smakowanie i określanie innych cech produktu przed gotowaniem i po. Pomoc
przy obróbce i krojeniu. Nakrywanie do stołu z przeliczaniem. Sprzątanie. Takie
zajęcia to nie tylko poznawanie najbliższego otoczenia, ćwiczenie zmysłów i
sprawności manualnej, ale kształtowanie już od najmłodszych lat postaw
społecznych pod nazwą: „Co ja mogę zrobić dla innych”. Najczęściej jednak
słyszałam z ust opiekunów ciągle tę samą odpowiedź: „Nie mam na to czasu! Sama
ugotuję tę zupę w godzinę, a przy pomocy dziecka będzie to przynajmniej ze
trzy”. Ja również niezmiennie powtarzałam zdanie: „Te trzy godziny, a potem
jeszcze setki razy po trzy godziny, to najlepszy posag, jaki możemy dać swojemu
niepełnosprawnemu dziecku, zaś rosnąca samodzielność może być dla niego w życiu
prawdziwym kołem ratunkowym”. Te najmłodsze lata, kiedy nasza nadopiekuńcza
postawa hamuje często naturalną aktywność dziecka, trudno jest potem odrobić, a
czasem jest to prawie niemożliwe.
Rodziny,
w których pojawia się niepełnosprawne dziecko, borykają się ze swoimi
problemami w dużej mierze same. Pewnie, dzięki wczesnemu wspomaganiu rozwoju,
mogą mieć wczesną diagnozę malucha, pomoc specjalistów, kontakt z innymi
rodzicami podczas turnusów rehabilitacyjnych. Uważam jednak, że to ciągle za
mało. Chętnie zaapelowałabym do szerszego otoczenia: sąsiadów, przyjaciół,
znajomych, czasem nawet i do rodziny, która nie jest w stanie zmierzyć się
z niepełnosprawnością. Nie zostawiajcie tych ludzi bez waszego wsparcia,
pomocy i życzliwości! Pozwólcie im, chociaż raz na jakiś czas, spędzić trochę
czasu samym, niech także mają możliwość wyboru i „posmakowania innych barw
życia”.
Ewa
Lewandowska–Fiut
Różnorodne relacje z ludźmi na
płaszczyźnie zawodowej Ewa Lewandowska – tyflopedagog
nawiązuje od przeszło 35 lat. Z osobami niewidomymi i słabo widzącymi zaczęła
współpracować od 1982 roku, kiedy to podjęła pracę jako wychowawca w SOSW Nr 1 im. L. Braille’a w Bydgoszczy.
Warsztat Terapii Zajęciowej został
utworzony w 1993 r. przez bydgoską Spółdzielnię Niewidomych „Gryf”. W 2007 roku
warsztaty przeszły pod patronat Okręgu Kujawsko-Pomorskiego PZN. Do 2008 r.
kierował nimi Mieczysław Fudali, a obecnie funkcję kierownika pełni Łukasz Mrozowicz. Rehabilitacja społeczna skierowana jest głównie
do osób niewidomych i słabo widzących. Obok usprawniania w wykonywaniu
codziennych czynności, uczestnicy są przygotowywani do pracy dającej pełną
samodzielność życiową.
Zajęcia odbywają się w sześciu
pracowniach, ogółem uczestniczy 30 osób.
Pracownia plastyczna – zajęcia skupiają
się na przybliżeniu, zapoznaniu i w miarę możliwości nauczeniu różnych technik
plastycznych oraz rozwijaniu poczucia estetyki.
Pracownia szkła artystycznego – witraże
powstające w naszej pracowni mają różny stopień trudności, daje uczestnikom
radość tworzenia.
Pracownia rękodzieła artystycznego – daje
podopiecznym możliwość uczestniczenia w procesie twórczym, budzi
odpowiedzialność za własną pracę.
Pracownia czynności dnia codziennego –
uczy pozytywnych nawyków żywieniowych, kultury spożywania posiłków, a
także ekonomii.
Pracownia multimedialna – uczestnicy uczą
się obsługi komputera.
Pracownia stolarsko-modelarska wykonywane
są różne prace z drewna.
Obok stałych zajęć podopieczni uczestniczą
w ciągu roku w różnorodnych działaniach i wydarzeniach kulturalnych.
Janina Śledzikowska
Nie ma
lepszej recepty na dobre życie jak aktywność. Grecka maksyma „panta rhei” oznacza, że w naszym
świecie wszystko płynie, nic nie stoi w miejscu, jest w ciągłym ruchu. Chcąc
korzystać z jego uroków, dotykać jego smaków i woni, trzeba chcieć i umieć
docierać do miejsc ciekawych, tam gdzie się coś dzieje, gdzie można poznać
nowych ludzi, sprawdzić się w rywalizacji, pokonać własne ograniczenia. To
wszystko dotyczy każdego człowieka - w tym także tych, którzy tracą lub już
utracili wzrok. A może szczególnie właśnie tych ostatnich? Skoro los spłatał Ci
figla i pozbawił widzenia, to zrób mu na złość i nie daj zamknąć się w czterech
ścianach.
Łatwo
pisać! Nasz instynkt zachowawczy potrafi paraliżować i zniechęcać do
podejmowania ryzyka. Dom wydaje się jedynym dla nas bezpiecznym miejscem na
ziemi. Kiedy straciłem całkowicie wzrok, uznałem to w pierwszej chwili za
koniec świata. Moje życie toczyło się na przestrzeni pokoju, kuchni i łazienki.
Ale dawne przyzwyczajenia do aktywnego życia zaczęły drążyć kamień tego
marazmu. Pojawiła się okazja uczestnictwa w sporcie proponowanym przez
Stowarzyszenie „Cross”. Zacząłem jeździć początkowo na szkolenia taneczne,
potem na zawody kręglarskie i nawet
obozy kajakowe. Obecnie skupiłem się na strzelectwie pneumatycznym. I tu
pojawił się w ubiegłym roku problem samodzielnego podróżowania.
Zawsze
jeździłem z kimś, a teraz czekała mnie podróż do Olsztyna z karabinem w
jednym ręku i ciężką torbą w drugim. Na dodatek
połączenie musiało być z przesiadką w Toruniu. Co tu zrobić? Wtedy
przypomniałem sobie rozmowę z młodym człowiekiem, który opowiadał mi kiedyś,
jak podróżują niepełnosprawni w Anglii. Pracował tam jako obsługa pociągów.
Według jego opowieści brzmiało to jak bajka. Niepełnosprawna osoba musiała
tylko powiadomić przewoźnika o swojej podróży i dotrzeć do ustalonego miejsca
na dworcu. Dalsza podróż to już problem przewoźnika, który poprzez kolejne
przekazywanie niepełnosprawnego, zapewniał mu dotarcie do miejsca docelowego.
W Anglii tak mogą podróżować nawet małe dzieci.
Historia ta
natknęła mnie wiedzą, że przecież już od kilku lat Polskę obowiązuje dyrektywa
unijna nakazująca ułatwianie podróży osobom niepełnosprawnym. Pogrzebałem w
Internecie i odnalazłem numer telefonu do asystenta podróży PKP. Nie
dowierzając, że to może u nas działać, wykręciłem odszukany numer. Po drugiej
stronie odezwała się przemiła pani Agnieszka. Drżącym głosem wyłuszczyłem jej
swój problem. Zapytała mnie tylko, dokąd chcę pojechać i na którą godzinę tam
dotrzeć. Teraz miałem oczekiwać około pół godziny na telefon od niej. I tak się
stało. Pani Agnieszka recytowała mi cały plan podróży, wysłała wiadomości
e-mail do wszystkich przewoźników, z którymi będę podróżował, czyli TLK oraz interRegio. Zawiadomiony został dworzec we Włocławku,
Toruniu Głównym i Olsztynie. Ja miałem tylko dotrzeć do kas biletowych na
dworcu pół godziny przed planowanym odjazdem. Podałem swój adres poczty e-mail i otrzymałem cały
ten plan podróży na skrzynkę w komputerze. Dzięki temu mogłem się go nauczyć na
pamięć, a nawet wydrukować. Ogólna zasada nakazuje 48-godzinne wyprzedzenie
zgłaszania podróży do asystenta, ale w przypadku osób niewidomych, gdy nie
zachodzi potrzeba przystosowania składu pociągu dla wózkowiczów, może to być
nawet krócej.
Wszystko
wyglądało ładnie, ale moje wieloletnie doświadczenia z PKP napawało mnie licznymi
obawami. Przyszła w końcu godzina „W”. Prezeska klubu przyjechała po mnie
samochodem. Umówiłem się z nią, że zostawi mnie przy kasach, a sama będzie
obserwować z oddali, co się stanie, gotowa do udzielenia mi ratunku. Chyba
wyglądam na niewidomego (nie miałem trzeciej ręki, aby trzymać białą laskę), bo
po chwili podszedł do mnie mężczyzna i spytał, czy to ja jestem tą osobą, która
ma być wsadzona do pociągu TLK jadącego w kierunku Torunia. Na dziesięć minut
przed odjazdem podeszło do mnie tym razem dwóch panów. Jeden wziął moją torbę i
futerał z karabinem, drugi uchwycił za rękę. Zadzwonił mi pierwszy
dzwonek: panowie nie wiedzą, jak się prowadzi niewidomego. W tej sytuacji
pozostał mi szybki skrócony instruktaż, który w ciągu minuty miał z pana kolejarza
uczynić przewodnika. Przy dobrej woli z dwóch stron postęp był znaczący. W
oczekiwaniu na wjazd pociągu omówiliśmy sobie strategię wsiadania. Ustawiliśmy
się pośrodku peronu i trafiliśmy niemal idealnie na wagon, z którego wysiadł
konduktor. Panowie włożyli mój bagaż do wagonu i życzyli szczęśliwej podróży.
Miałem poczekać w przejściu na konduktora, który musiał opuścić pociąg, ale
wykorzystując swoje wcześniejsze doświadczenia sam odszukałem drugi w
kolejności przedział przeznaczony dla niepełnosprawnych. Jest on zlokalizowany
zazwyczaj tuż przy przedziale służbowym obsługi. Kiedy pociąg ruszył, przyszedł
do mnie konduktor i pomógł ulokować bagaż. Kupiłem bilet (bez żadnych
dodatkowych opłat), i zająłem miejsce. Wcześniej poprosiłem go o pomoc przy wyjściu
do WC. W zasadzie dałbym sobie sam radę (pomagając sobie składaną laską), ale z
ramienia TPCN „Kret” chciałem zobaczyć, jak ta asysta zadziała. No i
zadziałało. Pan konduktor po wejściu do przedziału podał mi swój łokieć i
poprowadził do toalety. Po otwarciu drzwi poinformował, gdzie jest umywalka,
przycisk uruchamiania wypływu wody, ręczniki papierowe, mydło i reszta urządzeń
tego przybytku. Miałem się również nie martwić o mój bagaż, gdyż będzie miał go
na oku. Okazało się, że konduktor tak dobrze potrafił pomagać, gdyż miał
niewidomego brata.
Przesiadka
w Toruniu też poszła gładko. Dokonali tej sztuki dzielni panowie z ochrony
kolei. Kiedy ja maszerowałem z karabinem, oni asystowali mi z pistoletami u
pasa. Przekazali mnie tym razem kierowniczce pociągu do jej przedziału
służbowego. W Olsztynie też bez problemu. Ponownie krótki instruktaż i
podążamy do kas w holu głównym. Tam od razu spotkałem innych uczestników
szkolenia. Odetchnąłem z ulgą. A więc udało się!
Od tego
czasu podróżowałem już kilkanaście razy. Nie zawsze było tak gładko. Załogi
pociągów zazwyczaj wykazują dobrą wolę, ale z umiejętnościami bywa różnie.
Dlatego bardzo cenne jest własne zrehabilitowanie i sprawność fizyczna. Zdarzało się, że kolej nie miała na danym
dworcu żadnego wolnego pracownika, który mógłby po mnie przyjść. Pani Agnieszka
zawsze kogoś wyczarowała. Innym razem w Kutnie, zawiadowca specjalnie skierował
skład wjeżdżającego pociągu na ten sam peron, na który wysiadłem z
poprzedniego. Dzięki temu nie musiałem biegać z bagażem po schodach. Poczułem
się niemal jak król. Kilkakrotnie zaoferowano mi nawet podwózkę prywatnym samochodem do domu.
Ogólnie ludzie dobrze reagują na niewidomych, którzy starają się być aktywni. Z
zaciekawieniem słuchają o uprawianiu sportów czy turystyki.
Podsumowując,
z całą odpowiedzialnością zachęcam do korzystania z pomocy asystenta PKP. Warto
wcześniej, w ramach szkolenia z orientacji przestrzennej, przećwiczyć wsiadanie
do różnego typu wagonów stosowanych na kolei i poruszanie się po nich. Zwiększy
to nasze bezpieczeństwo i ograniczy znacząco stres.
Uwaga!
Numery telefonów oraz adresy poczty e-mail
dostępne są na stronach internetowych przewoźników, w punktach informacji oraz
ogłoszeniach wywieszanych na dworcach. Istnieje możliwość zgłoszenia chęci
skorzystania z pomocy na terenie dworca dzwoniąc odpowiednio wcześniej pod
nr tel. 22 474-13-13 lub drogą elektroniczną wysyłając maila na adres: cbdk@pkp.pl
Powyższa informacja dotyczy tylko pomocy
na 50 dworcach, których lista w Internecie. Zgłoszenie jest możliwe nawet na 30
min. przed dotarciem na dworzec. Czynne 24 godz. Koszt połączenia jak za
rozmowę własnego operatora. Pomoc
kompleksową trzeba zgłaszać pod płatnym numerem Infolinii „Pomocna dłoń”
19 757 (1,29 zł za każdą rozpoczętą minutę rozmowy). Zachęcam do lektury
naszych uprawnień, o czym dużo w Internecie. Niestety, na liście 50
największych dworców, na których jest zapewniana pomoc, nie ma Torunia!
Piotr Dudek
W przypadku transportu kolejowego możemy
korzystać z usług transportowych na poziomie miejskim, podmiejskim i
regionalnym oraz krajowym i międzynarodowym. To rozróżnienie jest o tyle istotne,
że w przypadku 2 ostatnich kategorii, na przewoźników oraz zarządców
infrastruktury kolejowej nałożone zostały dodatkowe obowiązki w zakresie
dostępności usług oraz udzielania pomocy osobom niepełnosprawnym oraz osobom o
ograniczonej sprawności ruchowej spowodowanej niepełnosprawnością, wiekiem lub
innymi czynnikami. Osobom takim, zgodnie z prawem, należy zapewnić możliwości
podróżowania koleją porównywalnie z możliwościami innych pasażerów. Mają one w
szczególności prawo do uzyskania informacji o dostępności przewozów kolejowych,
warunków dostępu do taboru i wyposażenia w pociągach oraz informacji o
opóźnieniach w formie dla tych osób dostępnej, np. poprzez telefon lub internet albo w formie komunikatów głosowych. Przewoźnicy
nie powinni pobierać dodatkowych opłat z tytułu niepełnosprawności pasażera i
konieczności udzielenia mu pomocy. Przedsiębiorstwo kolejowe, sprzedawca
biletów lub operator turystyczny nie mogą odmówić sprzedaży osobie
niepełnosprawnej biletu lub możliwości dokonania rezerwacji ani żądać, aby
osobie niepełnosprawnej towarzyszyła inna osoba, chyba że jest to absolutnie
konieczne w celu zgodności z zasadami dostępu osób niepełnosprawnych o
określonym rodzaju niepełnosprawności do usług kolejowych, ustalonych przy
aktywnym udziale przedstawicieli organizacji zrzeszających osoby
niepełnosprawne. Zarządca stacji kolejowej, na której zatrzymują się pociągi
realizujące usługi w transporcie krajowym i międzynarodowym, jest zobowiązany
do zapewnienia możliwości skorzystania z pomocy przez osoby
niepełnosprawne w taki sposób, aby osoby te były w stanie wsiąść do
odjeżdżającego pociągu, przesiąść się do pociągu skomunikowanego lub wysiąść z
pociągu. Na stacjach, na których nie ma personelu, przedsiębiorca kolejowy
zobowiązany jest wywiesić informację w dostępnej formie o najbliższej stacji,
na której można uzyskać pomoc. Pomoc w pociągu oznacza wszelkie racjonalne
starania w celu zaoferowania pomocy osobie niepełnosprawnej lub osobie
o ograniczonej sprawności ruchowej, aby umożliwić jej dostęp do takich
samych usług w pociągu jak pozostałym pasażerom. Aby móc skorzystać z pomocy
pracowników kolei, należy powiadomić sprzedawcę biletów przewoźnika lub
organizatora wycieczki o potrzebie skorzystania z pomocy co najmniej 48
godzin przed tym, gdy taka pomoc będzie potrzebna. Jeżeli bilet pozwala na
odbycie kilku podróży, wystarczy jedno powiadomienie. Pomoc jest udzielana pod
warunkiem, że osoba niepełnosprawna stawi się w wyznaczonym przez osoby
przyjmujące zgłoszenie miejscu i czasie. Jeżeli nie została podana
dokładna godzina, należy stawić się w wyznaczonym punkcie co najmniej 30 minut
przed planowanym odjazdem pociągu lub odprawą pasażerów. W przypadku
nieprzestrzegania przez przewoźnika nałożonych na niego obowiązków pasażer ma
prawo złożenia skargi i domagania się odszkodowania. Szczegółowe informacje na
temat zasad składania skarg na przewoźników kolejowych i występowania o
odszkodowanie można odnaleźć na stronach internetowych Urzędu Transportu
Kolejowego pod adresem:
www.pasazer.info.pl.
Podobne
uprawnienia w zakresie dostępu do informacji oraz dostępnej pomocy przysługują
osobom niepełnosprawnym w przypadku transportu autobusowego i
autokarowego. Z przejazdów autobusowych i autokarowych możemy korzystać na
2 sposoby:
a) w ramach przejazdów regularnych, a więc
takich, które odbywają się na ustalonych trasach z wyznaczonymi
przystankami oraz
b) przejazdów okazjonalnych polegających
na przewozie zorganizowanych grup pasażerów, np. podczas wycieczki
organizowanej przez lokalne koło PZN.
W przypadku tej pierwszej kategorii
przejazdów, szczególne uprawnienia osób niepełnosprawnych przysługują na
trasach o długości powyżej 250 km oraz na specjalnie wyznaczonych do tego celu
terminalach. W Polsce planowane jest wyznaczenie i dostosowanie do potrzeb osób
niepełnosprawnych 21 terminali autobusowych. Wyznaczonym terminalem w myśl
projektowanych przepisów będzie mógł zostać dworzec autobusowy, należący do
władz samorządowych w mieście powyżej 50 tys. mieszkańców i obsługujący
w ciągu roku co najmniej 500 tys. pasażerów. Takie wyznaczone terminale
powinny zacząć funkcjonować w 2016 r. Pomoc powinna być udzielana bezpłatnie
zarówno w terminalach, jak i na pokładzie pojazdu. Polegać powinna w
szczególności na umożliwieniu przemieszczenia się z wyznaczonego punktu do
stanowiska odprawy, poczekalni oraz miejsca wejścia na pokład pojazdu, asysty
przy wsiadaniu do autokaru i zajmowaniu wyznaczonego miejsca, załadowaniu i
odbiorze bagażu, umożliwieniu przewożenia ze sobą w autokarze certyfikowanego
psa przewodnika oraz wysiadaniu z pojazdu. Warunkiem uzyskania pomocy w
wyznaczonym terminalu jest powiadomienie o potrzebie jej otrzymania
przewoźnika, biura podróży lub organizatora wycieczek co najmniej na 36 godzin
przed planowanym terminem odjazdu oraz stawienie się w wyznaczonym miejscu co
najmniej 30 minut przed odprawą pasażerów. W każdym z wyznaczonych terminali
lub przy wejściu do niego powinien znajdować się punkt obsługi pasażera, w
którym osoba niepełnosprawna powinna mieć możliwość zgłaszania swoich potrzeb i
uzyskania niezbędnych informacji. Pasażerowie powinni mieć możliwość otrzymania
informacji o usłudze przed podróżą i w jej trakcie. Wszystkie istotne
informacje udzielane pasażerom autobusów i autokarów powinny być również na
żądanie udzielane w formatach alternatywnych, przystępnych dla osób
niepełnosprawnych i osób o ograniczonej sprawności ruchowej, na przykład z
wykorzystaniem dużego druku, prostego języka, alfabetu Braille’a, komunikacji
elektronicznej, do której możliwy jest dostęp przy użyciu technologii
adaptacyjnej lub kaset audio. W przypadku nieprzestrzegania przez przewoźników
lub zarządców wyznaczonych terminali uprawnień osób niepełnosprawnych,
właściwym organem do rozpatrzenia skargi będzie marszałek województwa, a w
przypadku, gdy wyznaczony dworzec autobusowy będzie własnością samorządu
województwa, właściwym organem będzie wojewoda.
Akty prawne:
Rozporządzenie (WE) nr 1371/2007
Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 23 października 2007 r. dotyczące praw i
obowiązków pasażerów w ruchu kolejowym (DZ. Urz. UE L315/14);
Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i
Rady (UE) nr 181/2011 z dnia 16 lutego 2011 r. dotyczące praw pasażerów
w transporcie autobusowym i autokarowym oraz zmieniające rozporządzenie
(WE) nr 2006/2004 (Dz. Urz. UE L 55/12 z dnia 28.2.2011);
Rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy o
transporcie drogowym oraz niektórych innych ustaw (druk sejmowy nr 2959, Sejm
VII kadencji).
Wojciech Zieliński
Pytanie:
Jestem pracownikiem ochrony. Mam umiarkowany stopień niepełnosprawności z
tytułu wzroku. Od stycznia tego roku pracuję 8 godzin. Czy jest to zgodne z
przepisami?
Roman K.
Odpowiedź: W związku z wątpliwościami pracujących osób niepełnosprawnych zaliczonych do znacznego
lub umiarkowanego stopnia niepełnosprawności przypomnimy, iż w lipcu 2014 roku
weszły w życie zmiany w zakresie czasu pracy osób niepełnosprawnych jako
konsekwencja wyroku Trybunału Konstytucyjnego z dnia 13.06.2013 r. w tej sprawie.
Od 10 lipca 2014 roku niepełnosprawni
zaliczeni do znacznego lub umiarkowanego stopnia niepełnosprawności, z mocy
prawa, mogą pracować maksymalnie 7 godzin na dobę i 35 godzin tygodniowo.
Jednak uprawnień do pracy w skróconym czasie pracy nie stosuje się do osób
niepełnosprawnych zatrudnionych przy pilnowaniu. Zatem osoby niepełnosprawne
zatrudnione w firmach ochroniarskich nie korzystają z zapisu ustawy o
siedmiogodzinnym dniu pracy.
Magdalena Turek
Mimo
iż „resuscytacja krążeniowo-oddechowa” brzmi skomplikowanie, w rzeczywistości
jest prostym algorytmem, który umożliwia podtrzymanie życia osoby nieprzytomnej
i nieoddychającej do momentu przyjazdu karetki pogotowia. Szacuje się, że około
50% poszkodowanych przeżywa dzięki niej w stanie zagrożenia. Niestety, w
przypadku osób, którym nie zostaje udzielona pierwsza pomoc, średnia ta wynosi
niecałe 2%.
Celem
resuscytacji jest zatrzymanie obumierania organów (szczególnie mózgu!), w wyniku
niedotlenienia. W tym wypadku często sekundy decydują o życiu poszkodowanego,
więc istotne jest, żeby jak najszybciej przystąpić do odpowiedniego działania.
Najważniejsze
jest bezpieczeństwo. Zarówno Twoje (martwy ratownik to żaden ratownik...), jak
i poszkodowanego. Dlatego dokładnie sprawdź, czy nie ma żadnych zagrożeń,
jeżeli są – usuń je w miarę możliwości (np. kable bądź szkła). Jeżeli
zagrożenia nie da się usunąć np. płonący dom – nie podchodź! W takim
wypadku od razu wezwij wyspecjalizowane służby, nie oceniając stanu
poszkodowanego.
Jeżeli
jest bezpiecznie, kolejny etap to sprawdzenie przytomności poszkodowanego.
Zapytaj, czy Cię słyszy oraz wydaj proste polecenie (np. ściśnij moją dłoń), a
także potrząśnij delikatnie za jego ramiona. Brak reakcji oznacza
nieprzytomność. To najlepszy moment, aby zawołać o pomoc (bo w takim
przypadku z pewnością będzie potrzebna), bądź wyznaczyć pomocnika z tłumu.
Następnie udrożnij drogi oddechowe poszkodowanego. Jak to zrobić? Dłoń, która
jest bliżej głowy poszkodowanego połóż płasko na jego czole, a dwa palce
drugiej dłoni ułóż na brodzie. Kolejno jednym płynnym ruchem odchyl głowę
maksymalnie do tyłu. Teraz przyłóż ucho do ust i nosa poszkodowanego i przez 10
sekund staraj się wyczuć pęd wydychanego powietrza na swoim policzku oraz
usłyszeć świst oddechu. Dobrze jest też obserwować, czy unosi się klatka
piersiowa poszkodowanego. Człowiek wykonuje w spoczynku około dwunastu
oddechów na minutę, więc Ty powinieneś wyczuć ich dwa. Jeżeli poszkodowany nie oddycha
to jest moment wezwania karetki pogotowia (jeżeli jest taka możliwość - zleć to
komuś, a sam przystąp już do właściwej resuscytacji). Upewnij się, czy podłoże
jest równe i twarde. Jeżeli do zatrzymania oddechu i krążenia dojdzie np.
u osoby leżącej na kanapie – szybko ściągnij ją na podłogę, wszak kanapa
nie jest dobrym miejscem do wykonywania resuscytacji, ze względu na to, iż
zbudowana jest z miękkich elementów. Uklęknij na oba kolana, zachowując między
nimi odstęp taki jak między ramionami (lewe kolano w linii prostej z lewym
ramieniem i analogicznie z prawej strony). Prawą dłoń ułóż na lewej (chyba, że
jesteś leworęczny – wtedy na odwrót) i przepleć palce. Tak splecione dłonie
ułóż wewnętrzną częścią nadgarstka centralnie na klatce piersiowej poszkodowanego
i wykonaj 30 uciśnięć klatki piersiowej w tempie około 100 na minutę (szybciej
niż sekundowa wskazówka zegara). Po tym przejdź do oddechów ratowniczych.
Jeżeli posiadasz maseczkę lub chusteczkę do sztucznego oddychania, ułóż ją na
twarzy poszkodowanego. Ponownie udrożnij drogi oddechowe, zaciśnij nos
poszkodowanego, rozchyl trochę usta i obejmując swoimi ustami całe usta
poszkodowanego, wykonaj sekundowy wdech. Po tym puść skrzydełka nosa na około
sekundę i całość potwórz raz jeszcze. Uciski i wdechy wykonujemy naprzemiennie
w stosunku 30:2 aż do przyjazdu pogotowia, do momentu, kiedy ktoś nas zmieni,
poszkodowany odzyska funkcje życiowe lub – ostatnia ewentualność, z której nikt
raczej nie korzysta – aż opadniemy z sił na tyle, że nie będziemy w stanie
dalej podtrzymywać życia poszkodowanego. Jeżeli z jakiś względów nie chcesz
wykonywać wdechów – wykonuj same uciski, bez przerwy.
Umiesz
już poprawnie wykonać resuscytację krążeniowo-oddechową, więc na koniec jeszcze
największe mity w tym temacie. Mianowicie stwierdzenie, że źle prowadzona
resuscytacja może przynieść więcej szkód niż pożytku. Oczywiście nie jest to
prawda. Poszkodowanemu, który jest nieprzytomny i nie oddycha (czyli umrze w
przeciągu najbliższych kilku minut), nic już nie może bardziej zaszkodzić.
Należy więc postawić pytanie – co jest ważniejsze? Życie ze złamanym żebrem,
które zrośnie się za kilka tygodni czy śmierć bez urazów kostno-stawowych?
Kolejny mit – „za uszkodzenie ciała poszkodowanego mogę pójść do więzienia”.
Oczywiście były przypadki, kiedy to poszkodowany po odzyskaniu zdrowia pozywał
do sądu ratownika, oskarżając go o uszczerbek na zdrowiu, jednak żadna z
tych spraw nie skończyła się jego wygraną. W takim przypadku chroni Cię prawo.
I trzeci, ostatni mit – „resuscytacja bez wdechów jest bezwartościowa”.
Najważniejsze są uciśnięcia. Tlen, który znajduje się jeszcze w płucach i
naczyniach krwionośnych utrzyma odpowiedni poziom natlenowania
tkanek do przyjazdu karetki pogotowia. Krew musi być jednak stale tłoczona i to
dlatego tak ważne są uciski.
Nie
bój się pomóc i przekaż ten tekst dalej. Kiedyś może i Ty będziesz wymagać
podobnej pomocy. A po wiedzę o ranach, krwotokach i sposobach ich zaopatrywania
sięgnij do kolejnych numerów biuletynu.
Atena Zdanowicz
Dlaczego czytamy?
Lista powodów pewnie byłaby długa, bo
każdy z nas, lubiących czytać, coś od siebie dorzuci. A to, że to świetny sposób
na stres. A to, że świata kawałek można zwiedzić. A to, że bohaterów różnych
możemy spotkać. Takich jak my i zupełnie innych. I to,
że ćwiczymy pamięć i wyobraźnię. Bo dzięki książkom własne obrazy budujemy. Gdy
oglądamy później filmy z audiodeskrypcją, to łatwiej
wszystko „widzimy”. A mnie, gdy choroba
oczu czytanie zwyczajne zabrała, zastąpić je pomogła współczesna technika, bo
zasób książek cyfrowych dla nas jest bardzo bogaty i dany zupełnie za darmo.
Mamy biblioteki na miejscu (okręgowe i miejskie) i mamy Dział Zbiorów dla
Niewidomych. A wyposażony bogato, bo na początku lutego książek audio
(format daisy) było 6624. Książki tzw. tekstowe to
25 271 pozycji. Nic tylko czerpać. Ale jak te książki „skonsumować”?
Odtwarzacz książki mówionej
Dla przypomnienia - to urządzenie
przenośne, całkowicie udźwiękowione, pozwalające odtwarzać książki
cyfrowe. Ich stworzenie
zrewolucjonizowało czytanie, bo w jednym miejscu możemy mieć właściwie tysiące
książek. Ale spotykam się niejednokrotnie z obawami osób czytających od
dawna (często jeszcze na kasetach), że
nie poradzą sobie z elektroniką. A
ich obawy utwierdzają mnie w przekonaniu, że warto o odtwarzaczach pisać, by
zaciekawiać i obawy choć trochę rozwiewać.
Przecież do radiomagnetofonów już nie da się wrócić, bo nie będzie się
ich produkować.
Co wyróżnia odtwarzacz książki mówionej Blaze EZ
Na polskim rynku aktualnie
w sprzedaży mamy sześć rodzajów odtwarzaczy książki mówionej. W ubiegłym
roku w miejsce BookSense pojawił się Blaze. Zaliczyć go możemy do urządzeń wielofunkcyjnych. Tak
jak inne urządzenia, odczytuje zarówno książki audio (w tym format daisy), jak i książki tekstowe, posiada dyktafon i
zegarek. Więc samo nasuwa się pytanie –
a co ma innego?
Po pierwsze wyróżnia go m.in. wyposażenie
w funkcję rozpoznawania tekstu. Działa
to następująco – umieszczamy urządzenie kilka lub kilkanaście cm nad kartką,
naciskamy odpowiedni przycisk i Blaze robi zdjęcie, a
po chwili odczytuje to, co ze zdjęcia rozpoznał. Generalnie pomysł praktyczny. Ale nie chciejmy
nim zastąpić urządzenia specjalnie do skanowania stworzonego (skanera),
ponieważ brak jest czegokolwiek, co przytrzymałoby kartki książki podczas
robienia zdjęcia. Jest to wsparcie, gdy mamy przed sobą pakiet kartek wyjętych
np. ze skrzynki i chcemy od razu zrobić porządek – podzielić - co ważne, a co
do kosza. Warto zaopatrzyć się w specjalny statyw, który pozwala odpowiednio
ustawić Blaze w stosunku do skanowanej kartki. Dzięki
niemu niwelujemy także błędy wynikające z drżenia naszych rąk i nachylania
urządzenia podczas robienia fotki. Nie miałam takiego statywu do dyspozycji,
dlatego starałam się powtórzyć „czytanie” dwu- trzykrotnie, by jak najlepiej
rozpoznać treść. Bardzo ważna okazała się odległość urządzenia od kartki.
Przykładowo - najmniej błędów, gdy skanowałam tekst instrukcji o rozmiarze A5
przy odległości 15 cm.
Po drugie pozwala słuchać radia. Ale tym
razem w jednym urządzeniu mam radio Fm i radio internetowe. A ponieważ może
łączyć się z Internetem, mam też dostęp do podcastów (czyli internetowych
publikacji dźwiękowych).
Korzystanie z Blaze
EZ
Bieżący artykuł odnosi się do modelu EZ.
Każda podstawowa funkcja otrzymała własny przycisk w innym kolorze i
opisany pismem punktowym. Klawisz jest na przemian startem i stopem. Do
wywołania listy pozycji np. książek, przygotowany inny klawisz – menadżer
plików. Do poruszania się po liście (w każdym kierunku), zastosowano klawisze
strzałek (kształt trójkątów), a do wyboru pośrodku przycisk okrągły. Blaze
charakteryzuje się dużą estetyką wykonania.
Urządzenie posiada dwa typy pamięci –
wewnętrzną i na karcie SD. Dla nas użytkowników bardzo praktyczną funkcją jest
odczytywanie książek z dowolnego miejsca. Inaczej mówiąc, nie jesteśmy zmuszeni
kopiować książki określonego typu do wskazanego przez producenta folderu, czyli
to nie ja, a urządzenie szuka książek.
Aktualizacje oprogramowania, jakie
przygotowują producenci urządzeń co pewien czas poprawiają i poszerzają
oferowane możliwości odtwarzaczy. Dlatego szczegółów dotyczących możliwości
urządzenia, formatu odczytywanych książek, informacji o kolejnym modelu Blaze ET poszukajmy na stronie www.ece.com.pl.
Cena urządzenia – 3250 zł
Dodatki do Blaze
EZ – 700 zł
opracowała Renata Olszewska
„Be My Eyes” to
aplikacja w pełni darmowa, powstała w Danii jako niekomercyjny projekt
finansowany z darowizn. Tam była najpierw testowana.
Aplikacja „Bądź moimi oczami” została
stworzona z myślą o osobach niewidomych oraz bardzo słabo widzących. Dzięki
niej mogą oni skontaktować się z widzącym
użytkownikiem i skorzystać z jego pomocy. Do tej pory w serwisie
zarejestrowało się już kilkadziesiąt użytkowników.
Aplikacja na smartfony
powstała na bazie doświadczeń osób niewidomych, które często potrzebują pomocy
innych w drobnych, codziennych życiowych
sprawach, ale nie zawsze mają kogoś w pobliżu, kto mógłby im np. przeczytać
napis na opakowaniu, dlatego pomysłodawcy postanowili połączyć ze sobą dwie
grupy użytkowników: niewidomych i widzących wolontariuszy gotowych do pomocy.
Dzięki aplikacji ci pierwsi mogą
w razie potrzeby w prosty sposób skontaktować się z widzącą osobą i za
pośrednictwem wbudowanej w telefon kamery pokazać jej to, co same chciałyby
zobaczyć, wtedy wolontariusz może opisać, co widzi lub przeczytać dany tekst.
Jeden z pomysłodawców Be My Eyes Hans Wiberg, powiedział, że
wówczas większość przypadków udzielania pomocy dotyczyła sytuacji w domu.
Niewidomi użytkownicy prosili m. in. o przejrzenie tradycyjnej poczty albo o
znalezienie jakiegoś przedmiotu.
W aplikacji wprowadzono także system
punktowy. Dzięki niemu mogą być nagradzani najczęściej udzielający pomocy
wolontariusze.
Aplikacja na razie dostępna jest jedynie
na platformy IOS, lecz niewykluczone, że w przyszłości będą mogli korzystać z
niej użytkownicy takich systemów jak android oraz Windows.
opracował Adrian Błaszczak
Gry planszowe mają bardzo wiele funkcji
kształcących. Rozwijają i doskonalą
zdolności orientacyjne i poznawcze. Nieświadomie trenujemy planowanie,
koncentrację uwagi, spostrzegawczość, wyobraźnię, pamięć. Dają one też
przyjemność ze wspólnie spędzonego czasu, radość i nieco adrenaliny. Niestety,
minusem jest to, że musi być ktoś, kto także lubi takie gry, bo samemu grać się
nie da. Ponieważ należymy do zwolenników wspólnych zabaw i gier oraz spędzania razem czasu wolnego, zachęcamy i
opisujemy gry obrajlowione.
Renata Olszewska
Gra przeznaczona jest dla dwóch osób.
Rozgrywana jest na planszy składającej się z 24 pól. Są one rozmieszczone na bokach trzech
kwadratów różnej wielkości (każdy kolejny umieszczony jest wewnątrz
poprzedniego). Początkowo każdy z graczy dysponuje dziewięcioma pionami o różnych barwach.
Pola na planszy mają wydrążony otwór, do
którego wkładamy kołeczek będący zakończeniem pionka. Piony mają różny kształt.
Zasady gry można znaleźć tu:
http://www.kurnik.pl/mlynek/zasady.phtml
Cena gry 45 zł.
Renata Olszewska
Danuta Jaskot
mieszka w małej wiosce na Dolnym Śląsku. Jest osobą niedowidzącą. Już od młodych
lat bardzo lubiła robótki ręczne, zajmowała się robieniem na drutach,
szydełkowaniem, haftowaniem. W związku z tym, że wzrok jej się coraz bardziej
pogarsza, szuka rzeczy większych gabarytowo do zrobienia, aby jak sama mówi
„lepiej je widzieć”. Obecnie pomysły na robótki ręczne czerpie z Internetu.
Zajmuje się m.in. robieniem karczochów (kulki styropianowe ozdobione wstążką), origami, makramami (wiązania
sznurowe) itp. Na papierową wiklinę wpadła przypadkiem, szukając wzorów
łabędzia z origami. Znalazła go stojącego na koszu
wiklinowym, a jak się później okazało, z
pozwijanego papieru. Papierową wikliną zajmuje się od ponad dwóch lat,
wszystkiego nauczyła się sama. Tworzy zazwyczaj rzeczy użytkowe, np. koszyczki,
wazony dla znajomych, kosze na zabawki wnuków czy nietypowe rzeczy na
zamówienie: imitacje butli gazowej, klucz francuski, motor Harleya-Davidsona.
Najbardziej dumna jest z hostii wykonanej dla dzieci idących do pierwszej
komunii świętej. Wysłała również do ORW w Sobieszewie
dla dzieci niewidomych i słabo widzących koszyczki wykonane z papierowej
wikliny.
Cykl produkcyjny koszyka:
Do jego wykonania najlepiej nadają się
czarno-białe gazety, lecz kolorowe również się sprawdzają. Tniemy jeden arkusz
na cztery równe pasy. Z każdej takiej części wykonuje się jedną rurkę,
skręcając ją na patyczku do szaszłyków. Dodatkowo, aby się nie rozwijały, używa
się kleju do papieru np. w sztyfcie. Aby zacząć robić koszyk, rurek musi być
dużo.
Następnie na przygotowanej wcześniej
formie (można wykorzystać do tego wazony, pudełka, salaterki, butelki,
wiaderka, a jeśli nie ma niczego przypominającego formę, tworzy ją samemu z
tektury), zaplatamy rurki jak wiklinę. Zawsze zaczynamy od dna, a następnie
kręcimy dookoła. Rurki w pionie można przedłużać dowolnie.
Po wykonaniu koszyka, dobrze jest go
zabezpieczyć przed wilgocią. Można użyć lakierobejcy,
lakierów do drewna bądź zwykłej farby akrylowej, którą pokrywamy lakierem.
Nasz koszyk można ozdobić koralikami,
listkami, łupinkami orzechów wcześniej zabezpieczonymi lakierem.
Prace mogą służyć za oręż w walce z nudą –
mówi pani Danusia – a przy okazji sprawiają przyjemność mnie oraz innym osobom.
Rzeczy wykonane z papierowej wikliny są bardzo trwałe, a przede wszystkim
ekologiczne i tanie w wykonaniu. Uczę tego rzemiosła chętnych i traktuję
to jako dobrą rehabilitację. Początkujący zazwyczaj mają problemy z pierwszym
etapem, czyli kręceniem rurek, ale kiedy się to opanuje, reszta idzie z górki, sprawiając wiele
satysfakcji z zakończonego dzieła.
opracowała DIM
W czasie, kiedy wszyscy myślą tylko o
sobie i siebie mają na uwadze, warto przeczytać książkę „Nadberezyncy”
Floriana Czarnyszewicza. Możemy się z niej
dowiedzieć, jak prosty lud gnębiony przez zaborców tęsknił do Polski i walczył
o nią. Autor w bardzo interesujący sposób ukazał życie tych ludzi i ich pracę.
Krystyna Skiera
Życie biegnie coraz szybciej, wszechobecny
stres, nieprawidłowe odżywianie czy zanieczyszczenie środowiska przyczyniają
się do powstawania różnorodnych schorzeń. W XXI wieku niemal całkowicie
zawierzyliśmy farmaceutyce, jednakże czasami leczenie naturalnymi metodami
przynosi równie dobre efekty. Już w starożytnej Grecji „eskulapowie”
zakładali swe „świątynie zdrowia” w pobliżu źródeł. Najbardziej powszechnym
surowcem naturalnym wykorzystywanym od dawna w lecznictwie jest sól, stąd też
wody solankowe (chlorkowo–sodowe), stosowane są do zabiegów inhalacyjnych.
Terytorium Polski, dzięki korzystnej budowie geologicznej, jest bogate w złoża
soli. Obecność tego związku, na niewielkiej głębokości w okolicach miejscowości
Ciechocinek, skutkowała wybudowaniem w drugiej połowie XIX wieku zespołu trzech
tężni. Projekt prof. Jakuba Graffa jest tak charakterystyczny dla tej
miejscowości jak wieża Eiffla dla Paryża. Tężnie to niemal całkowicie drewniane
konstrukcje, wypełnione gałązkami tarniny, po których grawitacyjnie spływa
solanka. Tworzy się w ten sposób klimat nadmorski z dala od brzegów Bałtyku,
wypełniony aerozolami przenikającymi do układu oddechowego. Łączna długość
ciechocińskich tężni, pokonywana w czasie spacerów kuracjuszy, wynosi ponad 1,7
km. W czasie tej wędrówki podziwiać można symetryczną, wysoką na 15 metrów
konstrukcję tężni, której szeroka na 10 metrów podstawa zwęża się ku niebu.
Zużyto na nią łącznie niemal 20 tys. m3 drewna i ponad 1,5 raza więcej odpowiednio powiązanych gałęzi ostrych krzewów
- tarniny. Ciekawostkę stanowi fakt całkowitej wymiany tarniny na tężniach co
około 10 lat, ze względu na obrastanie jej kryształami soli. Wody solankowe
pobierane z naturalnych źródeł pod obszarem uzdrowiska, po obiegu przez trzy
tężnie, ulegają wzrostowi zasolenia do około 30%. Ten cenny surowiec nie może
się zmarnować i wykorzystywany jest do produkcji ciechocińskiej soli warzonej.
Jednakże jego wartość nie jest już tak duża jak w XIX wieku, gdy zbudowano
ciechocińskie tężnie. Obecna produkcja przemysłowa soli kamiennej spowodowała,
iż sól ciechocińska straciła na znaczeniu, jednakże nadal jest ona ceniona ze
względu na brak obowiązku dodatkowego jej wzbogacania w związki jodu – tak
ważne w profilaktyce leczniczej. Stąd też zachęcam do połączenia przyjemnego
z pożytecznym, tj. odwiedzenia Ciechocinka w celu uprawiania lokalnej
turystyki uzdrowiskowej.
Dawid Szatten
W październiku odbyły się wybory nowego
zarządu klubu. Na najbliższą kadencję władze klubu stanowią: Andrzej Sargalski - prezes, Krzysztof Badowski i Łukasz Skąpski –
wiceprezesi, Georgina Myler - sekretarz, Danuta
Biechowska – skarbnik oraz Grzegorz Bosek
i Franciszek Herman – członkowie zarządu. W styczniu zarząd klubu
zorganizował podsumowanie roku 2014, na którym oprócz zawodników pojawili
goście honorowi – przedstawiciele władz i radni miasta Bydgoszczy oraz dyrektor
okręgu Anna Kruczkowska.
Jan Szopiński, wiceprzewodniczący Rady
Miasta, powiedział: „Każde takie podsumowanie w innych klubach ma na celu
zliczenie sukcesów, ale wasze jest szczególne. Dajecie przykład, że można być
ze sobą nie tylko dla medali i rekordów, że razem można pokonać największe
przeciwności losu, ułomności organizmu. Można tylko podziwiać wasze
samozaparcie, waszych opiekunów i trenerów.”
Katarzyna Drzewiecka, reprezentująca
ratusz, wręczyła puchary okolicznościowe oraz odczytała list
z gratulacjami od prezydenta Rafała Bruskiego,
który otrzymało 7 zawodników, trener i asystent niewidomych zawodników w
bowlingu i kręglach klasycznych. Wszyscy medaliści otrzymali upominki rzeczowe
od klubu.
W 2014 roku zawodnicy KSN Łuczniczka
uczestniczyli w 88 zawodach krajowych i zagranicznych, a działacze byli
organizatorami albo współorganizatorami 27 imprez w całym kraju.
Na Mistrzostwach Europy nasi sportowcy zdobyli dwa medale (złoty
i srebrny w drużynie), w kręglach klasycznych. W rywalizacji krajowej
uzbierało się aż 35 medali, w tym 5 złotych. To wynik znacznie lepszy od tego z
roku 2013 (wtedy „tylko" 21 krążków).
W ubiegłym roku rywalizowano
w biegach (średnie dystanse i maraton), w bowlingu, kręglach klasycznych,
szachach, warcabach, brydżu sportowym, tańcu sportowym, nordic
walking, strzelectwie i showdown,
czyli tenisie stołowym.
- Staramy się łamać bariery mentalne i
ruchowe, ułatwiamy sprawdzenie się w dyscyplinach dotąd niedostępnych dla tej
grupy zawodników - wyjaśnia dyrektor klubu Krzysztof Badowski. Nowym projektem
będzie triathlon, stanowiący wyzwanie dla osoby niewidomej i jej przewodnika,
wspólnie pokonujących morderczy dystans. Planujemy również stworzenie grupy
zawodników w sekcji wspinaczkowej. Wybieramy się też na narty na tradycyjny
bieg w Jakuszycach.
Gratulując zawodnikom, dyrektor okręgu
Anna Kruczkowska podkreśliła ważną rolę sportu w rehabilitacji inwalidów wzroku
i fakt, że każda osoba nowo ociemniała trafiająca do Polskiego Związku
Niewidomych otrzymuje informację o możliwości uaktywnienia fizycznego, a
niewidomi zawodnicy wskazywani są jako wzór do naśladowania nie tylko jako
sportowcy, ale również pracownicy, studenci czy uczniowie.
opracowała Jadwiga Henselek
Sałatka chrzanowa
Składniki:
3 ugotowane marchewki
3 ugotowane pietruszki
3 ugotowane jajka
sól i pieprz do smaku
majonez
chrzan
Wykonanie:
Ugotowane marchewki, pietruszkę oraz jajka
kroimy w kostkę. Wrzucamy do miski,
doprawiamy solą i pieprzem. Dodajemy majonez oraz chrzan według
upodobań. Pyszne i proste danie gotowe na świąteczne śniadanie.
Jajka z łososiem w galarecie
Składniki:
jajka ugotowane na twardo
plastry wędzonego łososia
majonez
wywar warzywny
żelatyna na galaretkę
Wykonanie:
Jajka obrać, przekroić wzdłuż. Na
wszystkie połówki nałożyć po pół łyżeczki majonezu. Każdą z nich owinąć
plastrem wędzonego łososia. Ułożyć na półmisku zawinięciem ku dołowi.
Doprawiony wywar z warzyw zagotować. Dodać do niego żelatynę i bardzo dokładnie
wymieszać. Następnie ostudzić i gęstniejącą galaretką polać jajka, wstawić do
lodówki na kilka godzin. Mało absorbująca potrawa, ale robiąca wrażenie na
świątecznym śniadaniu.
DIM
Do przygotowania jaj na świąteczny stół
przyda się na pewno przybornik do gotowania jajek. Trzymadło zrobione jest z
sylikonu, odpornego na temperatury od -40oC do +240oC.
Wyglądem przypomina koszyczek, do którego wkładamy trzy jajka. Na środku
posiada uchwyt około 20 cm, który umożliwia wkładanie i wykładanie jaj z
wody w bardzo wygodny sposób. Dzięki niemu unikniesz rozbicia, pęknięcia jajek,
jak i oparzenia. Koszt takiego przybornika to około 15 zł.
DIM